Witajcie psychopaci!
Przychodzę do Was z kilkoma miłymi i niemiłymi informacjami.
– 1 – nie mam kontaktu z pozostałymi adminkami. Nie mam pojęcia, co się stało. Mam jednak nadzieję, że to nie poważne problemy osobiste i są całe i zdrowe. W takiej sytuacji jednak zostałam sama z blogiem.
Od tego poniedziałku jednak będę miała o wiele mniej czasu na to wszystko i nie mam pojęcia, czy podołam sama. Blog też stoi w miejscu i nie widzę większego ruchu, więc tu pojawia się pytanie; co z nim zrobić?
– a – zawiesić i otworzyć po jakimś czasie? Nie mam pojęcia, gdy ludzie zatęsknią? Czy chodzi o to, że tematyka powinna trochę przeleżeć?
– b – oddać w inne ręce. Osoby odpowiedzialnej, która podjęłaby się tego wyzwania. Nie chcę, by Misfits po prostu upadło i zostało zapomniane.
– c – rzecz jasna, mogłoby jeszcze wejść w grę dobranie sobie pomocy... ale jak mówiłam. Nie mam pojęcia, czy nie byłby to po prostu bierny udział :(.
Zdaję sobie sprawę, że sama do tego doprowadziłam, biorąc na siebie za dużo i powinnam z tego miejsca przeprosić, ale uch.
W tej kwestii tyle. Byłabym wdzięczna za wypowiedzenie się osób, które być może jeszcze na owym blogu są.
– 2 – mimo wszystko, wypada termin kolejnej listy obecności, na której podstawie też będę mogła podjąć dalsze kroki w swoich dywagacjach. Trwa ona standardowo; tydzień. Do kolejnej soboty, godziny 23.59, tzn. 9 września.
Jeśli ktoś byłby skłonny, owym blogiem się zaopiekować, proszę o kontakt na mailu: bastardowymiecz@gmail.com.
Annie,
Zgłaszam swoją obecność, choć przez jakiś czas trochę mi się przysnęło. Tak, więc... Antonio jest na stanowisku, ale nie chcę ukrywać, że zastanawiałam się, czy nie odejść z bloga.
OdpowiedzUsuńUważam, że decyzja, co dalej z blogiem należy do ciebie. Widać, że dostrzegasz kilka wyjść, ale pytanie które okaże się tym najwłaściwszym. Poczekaj na odzew autorów, a później podejmij decyzję. I na pewno nie rób nic pochopnie, bo później się tego żałuje. :)
Kaelie Baesley jest obecna :)
OdpowiedzUsuńTak myślałam i myślałam, co byłoby najlepszą opcją dla Misfits. I wydaje mi się, ze zamknięcie bloga na jakiś czas byłoby najlepszą z opcji. Ludzie by odpoczęli, przetrawili temat. A po jakimś czasie mogłabyś wrócić z blogiem i nowymi siłami, które na niego przelejesz. I wtedy rzeczywiście dobranie kogoś do pomocy byłoby najlepszym pomysłem :)
Shannon Whitfield pozostanie na blogu tak długo, aż nie zostanie on wyłączony z użytku publicznego. Nie czuję się jednak osobą decyzyjną, więc uszanuję podjętą decyzję.
OdpowiedzUsuńShan Whitfield również zostaje tak długo, jak będzie mogła :) i podpisuję się pod słowami Bzu, każdą Twoją decyzję Annie uszanuję :)
OdpowiedzUsuńMy z Sebastianem jesteśmy (na urlopie?) i będziemy tak długo, jak będzie blog. Jeździec ma rację jeśli chodzi o dalsze działania. Wiele blogów robiło sobie przerwę, żeby potem wrócić z podwojoną siłą do pracy, więc jeśli potrzebujesz przerwy, to sobie ją zrób. Twoje zdrowie (psychiczne i fizyczne!) jest ważniejsze niż blog, na którym kilka osób sobie pisze co jakiś czas. Daj sobie czas, skoro go potrzebujesz :)
OdpowiedzUsuńSarah Bodsworth na razie zostaje.
OdpowiedzUsuńBlaise również zgłasza swoją obecność i deklaruje ją tak długo, jak blog będzie istniał!
OdpowiedzUsuńElena Belorusova po długiej przerwie zgłasza gotowość, jednak you know what I think.
OdpowiedzUsuń