16 czerwca 2017

Życie nie ustaje w zaskakiwaniu nas ironią


I   Z   Y   D   A      i  z  z  y     A   H   E   R   N 
24 LATA   ―   T E L E K I N E Z A 

Zamiarem człowieka XXI wieku jest stać się Bogiem. Bóg zaśmiał się i zesłał burzę, rażąc ludzi cząstką czegoś, co wykracza poza ich pojęcie i krzyknął - "Baw się, żebyś mógł być poważny!". Tylko... po cholerę? Wolałaby nie znać odpowiedzi. Wolała te leniwe, monotonne życie. Te popaprane moce powinny zostać jedynie w wyobraźni, jednak skoro już się pojawiły... Czemu by z nich nie skorzystać i śmiać się równie głośno jak ten brodaty starzec zza chmur? Pokonanie ludzkich granic jeszcze nigdy nie było tak łatwe. 




___
Sapkowski w tytule, Alycia Debnam-Carey w wizerunku,
a pod zakładką powiązania kryją się postacie do przejęcia.
Handel wymienny jest cacy, ale czasami mamy problemy z pomysłami.
Przyjmiemy chyba wszystko.
Raczej mnie nie znacie, ale dam znać, jeśli kogoś poznam.
Bawmy się :3 




wątki:  braciszek,   Elsa Keira,   Alex 

26 komentarzy:

  1. [Cześć, siostrzyczko. ❤ Właśnie miałam Cię witać, ale widzę że pojawiłaś się pod moją kartą i cudownie; oczywiście, że chcę wątek, bardzo, bardzo. Chociaż przyznam, że ze wszystkim jestem dość mocno do tyłu, ale mam końcówkę sesji i niedługo nadrobię. <3 Także, ja bym widziała je w mocno pozytywnej relacji, Izzy mogłaby się trochę opiekować młodszą siostrzyczką. Co myślisz? c:]

    CLEO

    OdpowiedzUsuń
  2. [Chyba nie muszę wspominać, co Nubiś sądzi o siostrzyczce, bo to rzecz tak oczywista, że każdy głuptas z góry ją ogarnie! :D
    Jak już mówiłam, podoba mi się w Izzy jej niesztampowa osobowość, interesująca historia i poniekąd smutny los, który na pewno zechce pomścić Anubis. :D Bez dwóch zdań.
    Zakładki rzecz jasna przeczytałam przed oficjalną premierą (hihi) i kocham siostrę, równie mocno co nasz pomysł na wątek♥
    Swoją drogą, zacznę go nam gdzieś na dniach, ale nie wiem kiedy, bo życie też wymaga uwagi :D
    Baw się tu dobrze <3 Wirtualne tulaski od braciszka!]

    najgorętsza 1/2 administracji & Anubis Ahern

    OdpowiedzUsuń
  3. [O rany, ale cudownie dopracowana i przemyślana postać, podobnie jak i karta, która wciąga od pierwszego zdania! Izzy ma niezwykle ciekawą historię, zupełnie się tego nie spodziewałam, chociaż po rodzinie Ahernów chyba wszystkiego można się spodziewać ;) Mam nadzieję, że Izyda zostanie z nami jak najdłużej, baw się dobrze i stwórz mnóstwo ciekawych wątków! Chociaż z taką rodzinką na pewno nie będziesz się nudziła xD]

    ta kochana 1/2 administracji & Cheyenne Reynolds

    OdpowiedzUsuń
  4. [Nie jestem zła, rozumiem, że miałaś ochotę na zmienienie postaci, z resztą ja tak długo nie odpisywałam... Z przyjemnością zgłoszę się po nowy wątek, bo Freya była pocieszna, a Izzy jest jednak bardziej złożona, tylko niestety nie mam pomysłu.]

    Callahan

    OdpowiedzUsuń
  5. [Hejka! Williama nie ma co żałować, on mimo wszystko jest mendą, której dobrze sie żyje w obecnym momencie ;p Nie mniej faktycznie moc czasami jest nawet dla niego upierdliwa, ale typ sobie radzi jakoś.
    Jak najbardziej Izyda i Will mogą pracować w jednym clubie, chociaż mówię od razu, że William raczej sporadycznie pracuje jako barman i głównie tylko wtedy, kiedy szuka sobie kogoś na nockę... lub jest znudzony siedzeniem w domu nad projektami :)]

    William

    OdpowiedzUsuń
  6. [Ssę ostro we wszystkich ccs'ach i innych html'ach, więc słysząc, że karta wygląda ładnie to naprawdę coś! Chociaż moje korzystanie z opcji kończy się na zmianie rozmiaru czcionki, no ale trudno. Dziękuję bardzo za wszystkie miłe słowa, cieszę się, że karta przypadła do gustu ♥]
    Remy Hawk

    OdpowiedzUsuń
  7. [Bardzo pięknie przemyślana postać! Zastanawiałam się na początku, czemu zdecydowałaś się na polską wersję imienia, ale potem ogarnęłam, że żyjemy w czasach, w których Isis kiepsko się kojarzy, także tego. Miło patrzeć, jak Ahernów przybywa, a ponieważ przybywam z paskudnym opóźnieniem, serdecznie zaproszę Was do siebie. Gdyby Keira się nadawała na przyjaciółkę od narzekania na wspólne zmęczenie to przyjmiemy z otwartymi łapkami!]

    Keira Righton

    OdpowiedzUsuń
  8. Anubis po wielu, wielu latach, odzyskawszy kontakt z siostrą, czuł się naprawdę... inaczej. Jasne, miał dwie pozostałe siostry; nie znaczyło to jednak nic wobec pustki, jaka ziała w jego sercu z powodu nieobecności tej trzeciej, którą równie mocno co inne kochał.
    I choć był cholernym despotą, skurwysynem i osobą pozbawioną skrupułów — a przynajmniej chciał, by ludzie tak myśleli — dla sióstr gotowy był skoczyć... nie w ogień, bo w jego przypadku nie znaczyłoby to żadnego poświęcenia. Po prostu potrafiłby zastawić własne życie, byleby ustrzec je przed złem, jakie niósł ze sobą ten zepsuty świat. A teraz miał możliwości, choć ogień, oprócz bezwzględnej współpracy, odciskał też na nim bolesne piętno, strasznymi śladami znaczące jego poparzone ramię.
    Pomimo, iż od wypadku minęło kilka miesięcy, rana nadal nie chyliła się do zabliźnienia; ba, z każdym spalonym człowiekiem jeszcze bardziej poszerzała do tego stopnia, że powoli obejmowała już nie tylko przedramię, ale powolnym tempem zbliżała się do ramienia.
    Jakby tego było mało, przy każdym postawieniu w płomieniach człowieka, pojawiał się w jego życiu dosłownie ułamek sekundy agonalnego bólu, chwila, w której odczuwał cierpienie tego człowieka na własnym ramieniu, stopniowo nasilającą się agonię, wwiercającą w jego jestestwo tak mocno, że gdzieś z tyłu głowy kotłowała się myśl o natychmiastowej amputacji poranionej kończyny.
    Ale nauczył się z tym żyć. Zaciskał zęby, tłumił w sobie te wszystkie negatywne emocje i nawet drgnięcie powieki nie było już w stanie zdradzić wewnętrznych katuszy, jakie odczuwał z każdym momentem zamknięcia cudzych oczu.
    Ukrywał też swoje upośledzenia przed siostrami, nigdy nie odkrywając rąk. Na jednej w końcu miał rozległe poparzenie, a na drugiej... ludzkie ugryzienie. W dodatku, to pierwsze wyglądało jak coś świeżego, co natychmiast powinno zostać oparzone.
    Wolał ich nie martwić, nie burzyć swojego autorytetu siły i nadal trzymać w błędnym przekonaniu o swojej wszechmocy. Chciał je chronić i obawiał się, iż kiedyś nie będzie mógł. Na pewno jednak, nie miał zamiaru okazywać swoich słabości. Jednym, czego naprawdę chciał, było odczuwać na własnej skórze, że mu ufają. I że wiedzą, iż przy nim, naprawdę nic im nie grozi. Było to jego małe, altruistyczne marzenie, które pielęgnował w sobie, patrząc jak dorastają. Było w jego życiu kilka osób, o które troszczył się bardziej niż cokolwiek innego na ziemi. I to, samo w sobie stanowiło jego ogromną słabość, narażając go na ciosy; miłość, czy zwykła, prozaiczna sympatia często mąciła osąd, doprowadzając do nieprzemyślanych działań, mających na celu wyłącznie odzyskanie ukochanej osoby.
    Wiedział, że w swoim poczwórnym, dziwnym życiu powinien się od nich odciąć. Zaszyć w samotności, odrzucić to, kim jest, tylko po to, by chronić to, co kocha. Ale był chyba zbyt samolubny, by podołać rozłące i zdecydowanie nie potrafił jednogłośnie wyzbyć się tego wszystkiego, co do tej pory kochał i trzymał jak najbliżej gorejącego serca.
    Pewnie mało kto podejrzewałby go coś takiego. Lecz to działało na jego korzyść; nikt nawet nie przypuszczałby, że byt tak zepsuty jest zdolny do troski. W ten sposób, poniekąd był nietykalny, a zagrożenie, wiszące nad dziewczynkami malało. Przynajmniej do czasu.
    Był więc bardzo szczęśliwy, że mógł zabrać Izzy na strzelnicę; pamiętał, gdy jej rączki były tak małe, iż musiał trzymać je swoimi, pomagając wycelować broń. Nauczył ją strzelać z broni palnej; pomógł przyswoić podstawowe kroki szermierki, czy radośnie odpierał jej ataki, gdy próbowała zaatakować go znienacka. A on trenował karate. I teraz już miał czarny pas, więc nadal by się jej nie udało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Cześć, Ἴσιδος — szepnął ochryple, zachodząc ją od tyłu i nagle objął na wysokości talli, szybkim ruchem unosząc do góry, by jak dawniej przerzucić ją sobie przez ramię. Jego dłonie nawet nie zadrżały, choć czuł wyraźne spięcie mięśni w poparzonej kończynie. Niczym jednak nie zdradził swej patologii, skupiając się tylko na pochwyceniu swojej małej siostrzyczki. — Dobrze Cię widzieć, ale nie zsyłaj na mnie płodności, dobrze? — roześmiał się lekko, nawiązując do pieczy, jaką sprawowała egipska Izyda. Postawił ją na ziemi i ostrożnie objął, przytulając do swojej piersi.
      —To co, strzelnica, hm? Przegrany stawia obiad. Nie martw się, dołożę Ci, jeśli Ci braknie — uśmiechnął się uroczo.

      [Może niech nie wiedzą o swoich mocach na razie. To oboje dostaną zawału :D]

      Anubis

      Usuń
  9. [Miło mi to słyszeć :D *szukał gifa przez godzinę* Dzięki wielkie za życzenia :) Zaprosiłbym do wątku, ale zupełnie nie wiem jak moglibyśmy ich połączyć, niby nie ma aż tak dużej różnicy wieku...ale po prostu nie wiem, nie mam pojęcia...]

    Ian

    OdpowiedzUsuń
  10. [Aby Keirę nieco rozruszać i hm... wprowadzić ją nieco w świat po burzy, który jest zupełnie inny od jej zamkniętego pokoiku z komputerkiem, może spróbujemy wprowadzić nieco adrenaliny? Gdyby dziewczyny znały się jeszcze przed burzą, Keira mogłaby zapukać do Izzy w nocy i opowiedzieć jej że cisnęła lodem w jakiegoś zboczeńca. Gdyby postanowiły go znaleźć i... wytłumaczyć mu grzecznie, że tak się nie robi, mogłyby wpaść w nieco większe kłopoty. Co o tym myślisz? Jak masz jakąś inną wizję, czy pomysł to wal śmiało, pokombinujemy :) ]

    Keira

    OdpowiedzUsuń
  11. [Cześć i wow! Izzy jest postacią tak dobrze dopracowaną, że aż zaczęłam się zastanawiać czy przypadkiem kiedyś jej nie poznałam. Zawartość karty i zakładek, i wszystko jest naprawdę wypas. Ode mnie: więcej czasu i weny niż mam ja, baw się dobrze!]

    Batts.

    OdpowiedzUsuń
  12. [Ojej :D Długie karty zazwyczaj mnie przytłaczają, ale przez ta przebrnełam jakoś, włącznie z zakładkami. Izzy dałaby się uratować moze mojemu panu? Może rycerzem na białym koniu to on nie jest, ale damy w opałach nie zostawi. Mógłby sie zasiedzieć do późna w barze w którym Izzy pracuje, aż by go musiała kobitka wyprosic bo chce zamknąć, a ten okej okej, wyszedłby jeszcze na papierosa i akurat ktoś z szajki by wyczaił panienke Ahern i zaczepił, a Alex lekko podpity by się nie bawił w upominanie, tylko lekkomyslnie wyciągnął broń na typa?]

    Alex

    OdpowiedzUsuń
  13. [Super, dzięki <3 Jasne, w razie co możemy dowolnie bawić się wydarzeniami, relacjami i wszystkim co nam do głowy przyjdzie. O ile Keira wydaje się sztywna, to ja jestem wątkowy człowiek-guma ;)]

    Keira

    OdpowiedzUsuń
  14. [Cześć hej!
    Nie byłby dobry szpieg, bo Seb jest leniwy i nosi ciężkie buty i jest trochę nieudacznikiem. Ja bym się pewnie zamieniła w staruszkę, żeby nic nie robić, mieć kasę i ludzi, którzy wokół mnie skakają. Albo kota, bo one tylko jedzą i są głaskane.
    Wydaje mi się, że te 23 lata to stracone już. Z przebłyskami najwyżej można pokombinować. Przemian więcej, krwotoków więcej, eh. Odpowiedzą Sebastiana prawdopodobnie by było, że kontrolował Arielkę i był takim starym, zgorzkniałym dziadkiem, za to moją - nie znam innego Sebastiana z kinematografi, a Mała Syrenka jest moją najmniej ulubioną księżniczką. Poza tym, uparłam się na imię Sebastian, bo jest moim ulubionym.
    Dziękuję bardzo, i nawzajem! :) I jak coś to wiesz, zapraszam do nas (kocham Alycię i możemy gadac o jej filmach tylko).]

    Sebastian Banewood

    OdpowiedzUsuń
  15. [ Hej! Latam tak od karty do karty z podziękowaniami za miłe powitanie, bo trochę mi zeszło. Pisałam już u braciszka Ahern, że również mam nadzieję na jakieś ciekawe rozwinięcie wątków tych naszych dwóch rodzinek, bo nie ma co ukrywać, że mają potencjał na coś dużego ;) Jakby cię jakaś ochota na wątek między Izzy i Aaronem dopadła, to przychodź od razu, pomyślimy, w co by ich tu razem wpakować :D ]

    Aaron V.

    OdpowiedzUsuń
  16. Anubis od dzieciństwa posiadał dziwny dryg do chłonięcia informacji jak pelikan. Potrafił je ze sobą łączyć, tworząc spójną całość, wyciągać trafne wnioski i dedukować ― nie było więc nic zaskakującego w fakcie, że jego obecna profesja opierała się właśnie na handlu informacjami. Przez lata, sukcesywnie dążył do tego stanu rzeczy ― który jak widać ― udawał mu się do tego stopnia, że Londyn stał przed nim niczym otwarta księga. Miasto nie miało przed nim tajemnic.
    I choć mógł znaleźć Izzy wcześniej, nie zrobił tego. Nie szukał jej, bo myślał, że uciekła; była w końcu dorosła, a on nie miał zamiaru wchodzić jej w szyki. Jej powrót po latach jednak, uświadomił mu, że może jednak nie do końca tak było. Nie miał jednak zamiaru grzebać we własnych zasobach, aby dowiedzieć się prawdy. Wierzył, że sama, prędzej czy później mu o tym powie. Jeśli nie... szanował jej prywatność. Była w końcu jego kochaną siostrzyczką, dla której był gotowy poświęcić własne, przepełnione po brzegi wiedzą, życie.
    Uderzenia, które jak grad z jasnego nieba, spadały na jego plecy, nie dały mu odczuć absolutnie żadnego bólu. Izzy, nawet jeśli była silniejsza niż za dzieciaka, wciąż dysponowała siłą dostatecznie marną, by nie uczynić mu większej krzywdy. Jak zaczarowany więc, słuchał jej melodyjnego głosu i śmiał się rzewnie, w odpowiedzi na jej obrażone sformułowania. To prawda. Nikomu chyba nie śpieszyło się do rozmnożenia jego pozbawionego psychicznej stabilności jestestwa.
    Zupełnie mechanicznie objął ją czule, pozwalając jej się wtulić we własny tors. Swoje siostry traktował jak świętość i otaczał największą czułością, na jaką potrafił się zdobyć. To jasne, była to cholerna, cholerna słabość. Ale on nie przejmował się tym szczególnie. Za bardzo je kochał.
    Odruchowo uśmiechnął się, gdy uczepiła się jego ręki; przypomniało mu to przeszłość, przywołało do umysłu ciepłe wspomnienia dzieciństwa, ten beztroski śmiech, otaczającą zewsząd pozornie bezpieczną rzeczywistość i bezzębną jeszcze Cleo, siedzącą na huśtawce. Izzy, ciągnącą go w ten sposób na zjeżdżalnie i matkę, z okna doglądającą, czy Anubis dobrze zajmuje się dziewczynkami.
    ― Wygrałaś ze mną, bo sam nauczyłem Cię z sobą wygrywać ― przypomniał, puszczając jej oczko, a jego niebieskie oko zalśniło przyjaźnie. ― Gdyby nie ja, ustrzeliłabyś co najwyżej własną stopę. Albo psa. I ja bym za to odpowiedział ― prychnął, kręcąc głową.
    Z uwagą obserwował siostrę; to jak dorosła. Jej niezmiennie blada cera nadal była identyczna, ale rysy wyraźnie wydoroślały; oczy stały się jakby mądrzejsze, usta nabrały pełniejszego kształtu. Choć piegi nadal rozsypane po jej małej twarzy wyraźnie przypominały mu tę małą dziewczynkę, Anubis nie mógł zaprzeczyć, że dorosła. Była teraz naprawdę piękną, dojrzałą kobietą. I miała niezły tyłek...
    Zauważył, że jest zmęczona, o czym świadczyły fioletowe sińce pod oczami; musiała bardzo źle sypiać. Ahern nie wiedział dlaczego, ale jeśli była to czyjaś sprawka, dopadnie go. Nieważne, czy chodziło o całonocny seks, czy widmo strachu wiszące nad jego małą Izzy.
    Zwolnił i wywrócił oczami, gdy wspomniała o jego policzkach. Już od dawna ich "nie miał". Uśmiechnął się jednak tylko i pokręcił głową, całkowicie rozbawiony jej słowami.
    ― Ty też wypiękniałaś, maleńka ― rzucił, wywracając oczami, a pytanie o bieganie chwilowo zignorował. ― Niedługo trzeba będzie ubezpieczyć Twój tyłek, mało dziewczyn może się poszczycić takimi kształtami ― zabawnie poruszył brwiami, by po chwili znowu uśmiechnąć się łobuzersko. ― I jak to nie tekst na podryw? Wszyscy wiedzą, że jestem gorący. Mamy to genetycznie uwarunkowane. Przecież ty też jesteś seksowna i gorąca ― zaśmiał się i słodko pocałował ją w czoło. Jego wargi były przenikliwie gorące, ale i tym wcale się nie przejmował. ― Gdyby nie to, że jestem przeciwny kazirodztwu... ― powinieneś się więc zabić ― ... pewnie bym startował ― zatrzymał się przed strzelnicą i otworzył jej drzwi, wpuszczając ją na jej teren.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ― Tutaj chyba nie wygramy misia, ale... możemy obiad ― spojrzał w bok, dostrzegając wysoką blondynkę, którą wydawało mu się, że znał. Nieznacznie zmarszczył brwi, a kobieta, zauważywszy go, ruszyła w jego kierunku, energicznie kręcąc biodrami.
      ...powinien ją znać?
      Spojrzał przelotnie na siostrę, by po chwili zaszczycić spojrzeniem dziewczynę, która zbliżyła się znacznie, naruszając jego intymną strefę.
      ― Co tu robisz, kochanie? ― spytała, a on całkowicie stracił rozeznanie w sytuacji.
      ― Zastanawiam się, dlaczego jakaś nieznana mi kobieta nazywa mnie kochaniem i patrzy na mnie wzrokiem pozbawionej bolca lwicy, która chce mnie zabrać na zaplecze... ― chrząknął. ― ... to znaczy, przyszedłem postrzelać z siostrą ― szybko się poprawił. ― W sensie do tarcz, nie w Ciebie... ― zreflektował się szybko. ― Czekaj... co ja, kurwa, pierdolę... idź sobie ― odepchnął ją.
      Kobieta złapała go za podbródek, rzucając mu wyzywające spojrzenie. W pierwszej chwili naprawdę nie zrozumiał niczego.
      W kolejnej usłyszał uderzenie i dostrzegł, jak jego siostra, ogłuszona, opada w ramiona wysokiego mężczyzny.
      A potem sam dostał czymś ciężkim w łeb i osunął się na podłogę, uderzając twarzą w kafelki.
      I dlatego właśnie kobietom się nie odmawia, czy jakoś tak.
      Teraz pewnie go sama wyrucha. Tak to przynajmniej miałby z tego jakąś świadomość...

      Anubis

      Usuń
  17. Wkroczenie do baru seksownej brunetki, o nogach do samego nieba i zniewalającym spojrzeniu, które z pewnością pogrążyło już wielu naiwnych facetów, ucieszyło Alexa zaledwie na parę chwil. Przez krótki moment i on pozwolił podążać swoim oczom za krągłościami bogini, mając już w głowie myśl, że i tak warto by było spróbować uraczyć piękną panią rozmową, gdy już dobije targu ze swoim klientem. Fakt taktem, że zdecydowanie bardziej wolał po prostu wykonywać dla kogoś robotę, okraść grubą rybę na zlecenie innej szychy, jednak co jakiś czas, całkiem przypadkiem, w jego ręce trafiały różne błyskotki, których najlogiczniej w świecie było się po prostu pozbyć.
    Jednak cały czar prysł momentalnie, gdy tylko to urodziwe dziewczę postanowiło się do niego przysiąść i okazało się pośrednikiem wysłanym przez jego kupca. Cóż za zniewaga, wysyłać piękną damulkę licząc, że uda jej się zbić cenę przy pomocy wybujałego biustu. Jednak Alexander nie mógł przecież bezceremonialnie zbyć posłańca. Przez kilka godzin zabawiał panienkę pustą gadką, mimo iż już na samym początku postanowił, że nie dobije dziś targu, by nie dać się zmanipulować kobiecym wdziękom i popijanym drinkom, których ilość stopniowo rosła. By nie dawać panience powodów do dalszego nalegania, zbył ją nawet drobnym kłamstewkiem, iż nie wziął ze sobą towaru, choć wysadzana kolia, o której była mowa, spoczywała blisko, w wewnętrznej kieszeni marynarki.
    Nie zdawał sobie nawet sprawy z tego, jak długo musiał ze zwinnością akrobaty unikać kokieterii Agnes, bo ledwie zdążywszy zamówić drinka, gdy ta ostatecznie postanowiła dać mu spokój, a już inna kobietka wyrwała go z rozmyślań.
    - Słucham...? - Zerkną na nią marszcząc brwi i przyglądając się jej o kilka sekund za długo, jednak jego roztargniony i nieco przyćmiony alkoholem umysł, potrzebował chwili, by skojarzyć osobę, która całkiem niedawno podała mu szklankę z burbonem. Szybkim gestem odsunął rękaw, by spojrzeć na prosty zegarek na czarnym pasku. Zdecydowanie wolał ten zegarek, który przeżył z nim dwa ostatnie lata w wojsku i kolejne siedem lat złodziejskiego życia, niż te cholerne rolexy, które zdecydowanie za bardzo zwracały uwagę. Mógłby przysiąc, że gdyby się postarać, dalej można by było w mechanizmie znaleźć trochę piasku z Iraku.
    - Faktycznie się zasiedziałem, chociaż wcześnie zamykacie... - Mruknął podnosząc się z miejsca, jednocześnie jednym haustem dopijając pozostały w szklance trunek. - Mam rozumieć, że ocaliłaś mnie przed tymi strasznymi panami z gazem pieprzowym? - Zaśmiał się pod nosem na wspomnienie panów, którym nawet przez myśl nie przeszło, że wchodzący do baru może dzierżyć rewolwer przy sercu. Praca, a raczej nieprzyjemne doświadczenie nauczyło go by nigdzie nie ruszać się bez broni.
    - W ramach wdzięczności, mogę co najwyżej poczęstować panienkę papierosem. - Poklepał się po kieszeniach w poszukiwaniu paczki, którą zaraz wyciągnął w stronę Izydy, kciukiem odsuwając wieczko.

    [Tak, zdecydowanie wolę nieco krótsze odpisy :D Co ty na to, żeby Alex zostawił jej później swoją marynarkę, nieco podpity zapominając o jej zawartości? Potem się biedaczek będzie musiał tłumaczyć :D ]

    Alexander V.

    OdpowiedzUsuń
  18. [Hej! Dziękuję za powitanie. Wierzę, że z tym panem zagoszczę na dłużej. Pytanie tylko, czy wiek nie będzie przeszkodą w wątkowaniu :D Tak, czy inaczej. Dzięki, dzięki :D]

    Antonio Vibora

    OdpowiedzUsuń
  19. [Cześć! W sprawie poślizgu — nic nie szkodzi, jak widać ja sama nie odpowiadam zbyt szybko, a już zwłaszcza na powitania i trwające ustalenia; trochę mi to jednak zajmuje, więc nie przejmuj się tym wcale.
    Nie widziałam tej postaci z mocą, która daje mu bezpośrednią korzyść lub sprawia, że jego ego rośnie przy potężnej zdolności władania nad jakimś elementem. Od początku Whitfield bardziej pasował mi na kogoś kto znajduje się z boku i może wiele namącić, bardziej pasuje to do jego usposobienia i samego faktu, że ma skłonność do wpadania w skrajności. Tak swoją drogą odmiana imienia jest jak najbardziej prawidłowa. Dziękuję serdecznie za miłe słowa pod adresem karty. Na szczęście już dzisiaj mogę funkcjonować bez leków i powoli wrócić do pisania. Och i szczerze współczuję alergii na wszystko, gdyż w moim przypadku są tylko trzy punkty wywołujące u mnie silne reakcje alergiczne. Izyda to interesująca osóbka, nie tylko ze względu na moc, ale i charakter. Wydaje mi się, że mogłaby narobić sporo szkód, gdyby nie posiadała aż tak sporych pokładów samokontroli.]

    Shannon Whitfield

    OdpowiedzUsuń
  20. [Dziękuję ślicznie, taaka jestem z siebie dumna, że research mi wyszedł i postać jest przekonująca! Jeśli chciałabyś jakiś wątek, można by pomyśleć, chętnie, Izzy jest również naprawdę ciekawą postacią i lubię jej moc (i imię)! Ale przyznam, że brak mi na tę chwilę konkretnego pomysłu, więc tak czy inaczej jeszcze raz dziękuję!]

    Cecil Hyde

    OdpowiedzUsuń
  21. [Już mi się podoba, autorzy są tacy mili i nikt się nikogo nie czepia. Czego chcieć więcej? c:
    Dziękujemy razem z Sally, jesteśmy oczarowane. Nasze upadłe ego rośnie, powstaje jak za sprawą Powerade'a (chyba, że tylko ja kojarzę tą starą reklamę; chyba jestem jedną z wyższych wiekiem, chlip, chlip).
    Dziękujemy raz jeszcze!]

    Sarah Bodsworth

    OdpowiedzUsuń
  22. [ Aj tam od razu wojne! Ja myślę, że one akurat mogłyby się naprawdę dobrze dogadywać. Poza tym jestem zachwycona kartą! Żałuje, że ja nie potrafię tworzyć tak bogatych w informacje. Wymyślenie podstawowych faktów o postaci to dla mnie często mordęga.
    A jeśli chodzi o moje pisanie, to jedyne co ostatnio powstało z mojej inicjatywy to licencjat, który właśnie obroniłam. Wcześniej prowadziłam dość długo wątki indywidualne, ale od roku nic. Cieszę się więc, że jest znośnie]
    Anastasia

    OdpowiedzUsuń
  23. // Ano, dzięki. W zasadzie projekcja ta niczym nie różni się od słownikowej, ale zobaczymy jak Lise sobie z nią poradzi, czy ją ujarzmi, czy to ta zdolność ujarzmi Elisabeth. xD Dzięki również za powitanie. Sama też mam nadzieję, że mi właśnie tego czasu nie zabraknie, bo chęci to zawsze mam. Tobie tego samego z Twoja Izzy. <3

    Lise

    OdpowiedzUsuń
  24. Rzadko kiedy ją coś poruszało. Nie płakała na filmach, nie podziwiała nieba i nieco smutnym była człowiekiem, co nie dziwi się światem. Zatraciła tą dziecięcą umiejętność dostrzegania rzeczy pięknych i była po prostu obrzydliwie skupiona na tym, co dzieje się tu i teraz. Wstawała rano i zamiast poczuć zapach świeżej kawy, patrzyła w lustro i widziała tylko worki pod oczami na zmęczonej zimnem, bladej cerze. Siadała do komputera i zamiast otworzyć okno wychodzące na podwórze, zamiast poczuć pachnące ozonem powietrze, narzekała na ból kręgosłupa, trzaskając kręgami szyjnymi. I wreszcie wieczorem, odkładając wszystkie sprawy w urzędach na późne popołudnie, po prostu uciekał jej moment zachodu słońca. Zupełnie jakby chowała się w budynkach, by tylko nie musieć na niego patrzeć w drodze do domu.
    Być może to ostatnie, niezbyt przyjemne wydarzenia dodatkowo zmusiły ją, by być jeszcze bardziej skupionym na tych zdecydowanie niepięknych elementach otoczenia. Po burzy znikali ludzie, coś mrocznego jakby wypełzło z londyńskich kanałów i postanowiło zabawić się w mieście. Od jakiegoś czasu czuła się zagrożona. Ewidentnie podpadła jednemu nieciekawemu typkowi i od tamtego czasu towarzyszyło jej paranoidalne odczucie bycia pod obserwacją.
    Wracała do domu okrężną drogą, chcąc jeszcze zrobić niewielkie zakupy. Nigdy nie wracała obładowana siatami. Za mało jadła i za mało piła by dźwigać to, czego nie zje i wyrzuci. Nienawidziła wyrzucać jedzenia, a jej kot był z gatunku tych rozpieszczonych i byle pasztetu nie zamierzał wcinać. Nie patrzyła na niebo, nie zachwycała się jego kolorem. O wiele bardziej interesował ją odgłos kroków, który w dziwaczny sposób dostosowywał się do jej rytmu stawiania kolejnych. Przystanęła przy jednej z witryn, udając, że zainteresowała ją wisząca na manekinie spódnica. Kroki ucichły, a Keira nabierała pewności, że ktoś po prostu za nią lezie.
    Poczuła lekkie mrowienie w palcach, jakby jej moc sama czuła, że należy być w gotowości. Białowłosa tłumaczka miała problem. Wiedziała, że z nią jest coś nie tak, ale ile osób w całym Londynie może pochwalić się fizycznymi anomaliami? Dodatkowo, nie bardzo miała o tym z kim porozmawiać, więc nie miała pojęcia jakie inne „moce” można napotkać. Wolała chyba założyć, że ma przewagę. Tak było wygodniej. Ostatecznie uszła jeszcze parę kroków i nagle odwróciła się, by spojrzeć na napastnika. Okazał się być nim nieco starszy mężczyzna, dość słusznej budowy, choć widocznie zmęczony. Mruczał coś do siebie, jakby miał problem ze skoordynowaniem świata rzeczywistego z myślami. Nagle na jego usta wpełzł niepokojący uśmiech. Mężczyzna ruszył w jej stronę z zaciśniętymi pięściami. Kobieta w pierwszej chwili cofnęła się dwa kroki, ale nagle poczuła jak robi się jeszcze zimniej. Jej dłonie zaczęły się trząść, serce zwolniło miło ogromnej dawki adrenaliny. Można było odnieść wrażenie, że chwilowo, w jednym miejscu zapanowała zima, a w środku stała blada postać. Oddychając ciężko, czując jak jej skóra pokrywa się delikatnym szronem, kucnęła nad kałużą. Ułamki sekund później w stronę mężczyzny poleciał olbrzymi sopel lodu. Ale Keira już tego nie widziała. Z zamglonymi oczami uciekała w jedynym znanym sobie teraz kierunku.
    - Normalnie bym się nie wpraszała ale… - zdążyła już nieco odtajać zanim dobiegła do mieszkania Izzy. Spojrzała na znajomą, nie bardzo wiedząc co powiedzieć. Trzęsła się, nie wiedzieć czy z zimna, czy ze strachu.
    Usiadła obok Izydy, patrząc kątem oka na parującą herbatę. Gdyby teraz wzięła kubek do rąk najpewniej by się popatrzyła. Jej dłonie były tak zimne, że mogłaby nie odczuć temperatury herbaty. Nie mówiąc już o popatrzeniu ust.
    - Chyba wolę chłodną – podziękowała i zostawiła kubek tam, gdzie stał. Wahała się, czy może wygadać się dziewczynie, ale ostatecznie chyba nie miała wyjścia, skoro wpadła tu jak burza.
    - Najprawdopodobniej zabiłam człowieka – wypaliła, patrząc na Izzy i spodziewając się, że ta uśmiechnie się lekko z rozbawieniem, powątpiewając w słowa starszej koleżanki.

    Keira

    OdpowiedzUsuń