Znasz to uczucie zapomnienia? Coś jak sen, ale nic ci się nie śni. Wiesz, że śpisz, ale nie czujesz upływu czasu. Pamiętasz tylko czerń, moment zamknięcia oczu. Nie masz pojęcia, kiedy zasypiasz. Czy przekręcasz się na drugi bok? Czy mamroczesz? Chrapiesz? A może lunatykujesz? Czy dowiesz się tego kiedykolwiek?
Znasz to uczucie zapomnienia? Kiedy nie leżysz w łóżku, nie przygotowujesz się do snu. Stoisz na ulicy... I tak po prostu, nie pamiętasz nic. Czy to utrata przytomności? Wciąż stoisz? A może siedzisz? Dlaczego nikt cię nie budzi, dlaczego nikt nie pomaga? Dlaczego nikt nie wyrywa cię z tego stanu?
Znasz to uczucie zapomnienia? Gdy budzisz się w tym samym miejscu, w tej samej pozycji, wciąż będąc tym samym człowiekiem. Nie pamiętasz, co się działo. To trochę tak, jakby ktoś zamknął cię w czarnym pomieszczeniu, z którego nie ma wyjścia. Tutaj nikt nie przyjdzie z pomocą. Tutaj nikt cię nie słyszy. Twoich pytań, błagań, krzyków.
Znasz to uczucie zapomnienia? Gdy tak naprawdę nie pamiętasz czarnego pomieszczenia bez wyjścia. Nie wiesz, że twoja świadomość odpłynęła gdzieś daleko. Nie wiesz, że nikt nie słyszał twoich pytań, błagań, krzyków. Nie wiesz, że przed chwilą cię nie było. Wszystko jest w jak najlepszym porządku.
Znasz to uczucie zapomnienia? Kiedy patrzysz na zegarek i jest czternasta, mimo że przed chwilą była jedenasta. Czy ktoś przestawił ci wskazówki i cyferki na twoim wypasionym smartfonie?
Znasz to uczucie zapomnienia? Gdy policja zakuwa cię w kajdanki, oskarżając o czyn, którego nie pamiętasz. Jako dowód, pokazują ci nagranie z monitoringu. Widzisz wyraźnie swoją twarz. Szeroko otwarte oczy, patrzące wprost przed siebie, rozchylone usta zapewne łapiące powietrze, zaciśnięte zęby i rozwarte nozdrza, zupełnie tak, jakby targała tobą wściekłość. Trzynasta dziesięć. Nie pamiętasz przecież, co działo się o trzynastej dziesięć tydzień temu. Ominęła cię ta godzina, przecież ktoś przestawił ci zegarek.
Znasz to uczucie zapomnienia? Gdy widzisz zdjęcia zwłok człowieka, który zginął z twoich rąk? Przecież pierwszy raz go widzisz, nic ci nie zrobił, dlaczego miałby zostać przez ciebie zabity? Nie jesteś psychopatą ani socjopatą, nigdy nie przyszło ci do głowy, by kogokolwiek skrzywdzić.
Znasz to uczucie zapomnienia? Kiedy zabijasz kogoś dlatego, że ona tego chciała?
Willow Morgan
21 lat
16.02
studentka dziennikarstwa
148 cm wzrostu | okulary | obgryzione paznokcie (ale się stara)
gwiezdne wojny | fantastyka | muzyka | polityka | książki | seriale
hipnoza
gwiezdne wojny | fantastyka | muzyka | polityka | książki | seriale
hipnoza
(wykorzystywana do złych rzeczy)
[Od jakiegoś czasu nie lubię wymyślać, wolę zaczynać. Ale nie liczcie z mojej strony na elaboraty, nie wychodzę poza dopuszczalną przez blogspot długość komentarza.
Nie zawsze zachowuję kolejność, czasami nad jednym odpisem myślę kilka dni.
Willow nie jest taka straszna, jak ją maluję. Też nie jestem taka straszna, na pewno nie gryzę (może trochę i czasami).
Pewnie się znamy. Jeśli jesteście na blogach od co najmniej 7 lat, znamy się na pewno.
Dzień dobry i zapraszam!]
[Hej! Witam się ładnie z piękną panią, z ciekawą kartą, która z pewnością mówi więcej niż moja, aczkolwiek chętnie bym nasze panie zaprzyjaźniła. Po Laurze tego do końca nie widać, ale jej chyba podobnie tak jak Willow ciut odwaliła szajba, gdy poczuła jaką władzę i wyższość nad innymi daje nowiutka moc. What do you say... Friends? ]
OdpowiedzUsuńL.Colton
[Chcę wątek. Koniecznie. Nie wiem jeszcze jaki, ale chcę. Bardzo, bardzo! Nawet się wysilę i pomyślę nad czymś, oczywiście wykorzystując hipnozę panny Willow, bo jakżeby inaczej! No i to musi być coś szalonego, koniecznie. Matko, muszę się skupić, no ale no. Nie mogę, nie o tej godzinie. Weź, niech komuś wspólnie zrobią krzywdę, czy coś :D]
OdpowiedzUsuńHeath
[Taka malutka, a taka przerażająca. Niesamowite! Witam serdecznie i mam nadzieję, że rzeczywiście nie jest taka straszna, jak ją malujesz. Chociaż... odrobina dramaturgii, morderstwo, czy pożar wszędzie się przydadzą, nieprawdaż? Baw się dobrze i oczywiście zapraszam do Lwicy, jeśli znajdą się chęci. Witaj raz jeszcze!]
OdpowiedzUsuńSekhmet
[Laura tak trochę jest sympatyczna, tak trochę nie. Jak nic nie potrzebuje, to może być milutka, nawet bezinteresowna, ale kiedy czegoś jej trzeba, albo ktoś jej zajdzie za skórę to budzi się panienka samo zło. Myślałam, żeby przyjaźniły się wcześniej, wspólna uczelnia, czy coś takiego... Jaka właściwie była Willow wcześniej? Taka sama diablica? ]
OdpowiedzUsuńL.Colton
[Jejcia, one we dwie by były straszne razem. Mogłyby podziałać w kierunku chłopaka Laury, który zginął jakiś rok temu, bo mogli by się razem paczką zdawać powiedzmy. A że panicz się bawił w jakieś nieciekawe interesy, to jest sens podejrzewać, że wypadek nie był całkiem wypadkiem
OdpowiedzUsuńL.Colton
[Sama nie wiem, skąd we mnie tyle entuzjazmu, ale po prostu czuję, że z tej dwójki wyjdzie coś fajnego. Muszę tylko się konkretnie zastanowić. Wpadnę pewnie już z jakimś konkretem jutro, bo dzisiaj niekoniecznie musi mi wyjść coś logicznego. W każdym razie, spodziewaj się! :D]
OdpowiedzUsuńHeath
[Widzę, że tym blogiem wydobywamy z autorów cały ich sadyzm, ukryty głęboko w czeluściach serca. To dobrze, aprobuję! :D
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to, w jaki sposób ją przedstawiłaś. Przerażająco, klimatycznie i z konkretnym zamysłem. Jestem zdecydowanie fanką niesztampowych postaci, choć różnorodność mocy funduje nam chyba naprawdę wyjątkowy wachlarz unikatów. :D
I coś, co mnie kupiło. Gwiezdne Wojny. Jak ja kocham Gwiezdne Wojny! Gwiezdnymi wojnami masz moje serduszko i możesz je zahipnotyzować!
Wspomnę jeszcze, że zdjęcie bardzo wpasowuje się w całą tę otoczkę tajemniczości. No po prostu cudeńko, nic więcej.
A jeśli nas nie pogryziecie... Nubiś oferuje się do wątku!
No i rzecz jasna długiego stażu, masy pomysłów (innych autorów, żebyś mogła zaczynać :D) i wątków, wątków, wątków!]
najgorętsze 2/5 administracji & Anubis Ahern
[Cześć! Witamy cię cieplutko na blogu i od razu chwalimy kartę, która została napisana w cudowny sposób <3 Willow jest jednocześnie mroczna i intrygująca, a to najlepsze możliwe połączenie, idealnie wpasowuje się w blogowy klimat! Bawcie się z nami wyśmienicie, życzę wam mnóstwa wariackich wątków, w których będziecie mogły hipnotyzować niczego nieświadomych obywateli i mnóstwa czasu, by razem z nami spożytkować całą wenę! :3]
OdpowiedzUsuńto urokliwe 2/5 administracji & Cheyenne Reynolds, która gorąco pozdrawia z roboczych
[Dziąbry, ojejku, jaki uroczy liliputek! Chciałabym zobaczyć jak ten mały szatanek wykorzystuje mojego pana do nieładnych celów! <3]
OdpowiedzUsuńLeo
[Tak sobie dumam i myślę, że rzeczywiście w Doll House przydałby się jakiś mały dramat. Nie wiem czy Willow tak dla zabawy, czy z zemsty na przykład chciałaby zmusić jedną z dziewczynek może do zamordowania koleżanki po fachu w jakimś klubie? Pewnie z niejaką przyjemnością obserwowałaby co się dzieje, Sekhmet nalegałaby żeby nikogo z klubu nie wypuszczać do wyjaśnienia choćby chwilowego sprawy, a tym samym może podpadłaby studentce? Nie wiem czy Willow jest mściwa, bo lwica na pewno i jeśli tylko złapie choćby wątły trop to będzie ścigać!]
OdpowiedzUsuńSekhmet
[Jasne, nie ma problemu! Jak coś Ci się tam nie będzie zgrywało to też pukaj, pomyślimy co z tym zrobić.]
OdpowiedzUsuńSekhmet
[Fajnie jest być niskim, zwłaszcza jeśli żyje się wśród żyraf. :D
OdpowiedzUsuńMyślimy, myślimy, marzy Ci się wątek pełen akcji i wspomniane wcześniej niecne wykorzystywanie mojej pierdoły czy coś spokojniejszego?]
Leo
[Mnie lubią wszystko zabierać i patrzeć jak hopsiam po swoje zguby i się denerwuję, bo podobno wyglądam wtedy jak Mała Mi. :< *trochę foszek*
OdpowiedzUsuńHmm. Myślę, że tutaj sprawa może być prostsza, gdyż Leosia nie trzeba hipnotyzować, aby na niego wpłynąć, zresztą możemy nieco odwrócić rolę, aby to Leo spróbował zmanipulować Willow. A z kolei nic nie stoi na przeszkodzie, aby zacząć od czegoś spokojnego, zaś później zaaranżować dzikie pościgi.
Ja bym wykorzystała fakt, że twoja dziewczynka studiuje dziennikarstwo. Może jakieś zadanie na studiach, które polegałoby na tym, iż spędzałaby dzień na oddziale, poznając pracę personelu medycznego w celu napisania jakiegoś artykułu?
Ach, ciężko u mnie ostatnio z myśleniem. XD]
[Czasem moją uwagę zwracają naprawdę dziwne rzeczy. Tutaj traf chciał, że najbardziej uwagę zwróciłam na obgryzanie paznokci. Cóż, coś ze mną nie tak :D Mniejsza. Zła ja. Powinnam się przywitać. Cześć! Mam nadzieję, że będziesz się tutaj dobrze bawić, a wątki będą satysfakcjonujące. O! Ukochuję cię za książki i seriale <3 A Jimmy zaprasza.]
OdpowiedzUsuńJimmy S.
Leo zdecydowanie nie popierał działań, które skutkowałyby śmiercią niewinnych istnień, zwłaszcza jeśli owe istnienia miały cztery łapki, puszystą sierść i radośnie merdały ogonkiem na widok człowieka. Momentami odnosił wrażenie, iż po burzy przestał jakkolwiek przeżywać ludzkie cierpienie, zaś jego wrażliwość na ból czworonogów wyostrzyła się co najmniej dwukrotnie. Może to i lepiej? Opłakiwanie każdego zmarłego pacjenta doprowadziłoby go do choroby psychicznej i stałego pobytu na oddziale zamkniętym już nie w roli personelu medycznego. Opłakiwanie słodkich futrzaków to motywacja, aby pomagać im jeszcze skuteczniej! Tym właśnie sposobem – dzięki tym oto oryginalnym przekonaniom - Leo skazywał siebie na zakończenie swojej marnej egzystencji jako kocio-psia mama. Nie śmiejmy się, przynajmniej ma jakiś pomysł na siebie i swoje życie!
OdpowiedzUsuńPanie Montgomery! Mam tutaj dla pana wyniki badań pacjenta spod trójki, morfologia, biochemia, mocz, wszystko ładnie posegregowane, specjalnie dla pana – młoda pielęgniarka uśmiechnęła się czarująco, wręczając Leonardowi wspomniane dokumenty. Mimo iż załatwiła to, co zostało jej zlecone, wciąż radośnie człapała za mężczyzną niczym wierny pies za swoim właścicielem. - Wszystko w porządku? Blado pan wygląda, może wspólna herbatka poprawi panu samopoczucie?
Dziękuję, mam nadzieję, że tym razem wyniki będą wzorowe – mruknął, starając się nie zwracać uwagi na przymilny ton kobiety. Czuł się bardzo nieswojo, gdyż ta zdawała się nie odpuszczać tak prędko. Jak miała na imię? Claire? Katie? Mary? Leo codziennie miał do czynienia z dziesiątkami pielęgniarek, starszych i młodszych, doświadczonych i ledwo rozpoczynających staż. Zapamiętanie imion przynajmniej części z nich dla niego graniczyło z cudem, zwłaszcza że Montgomery nie był żadną z nich w jakikolwiek sposób zainteresowany. - Dziękuję za propozycję... Koleżanko droga, niestety dzisiaj jestem bardzo zajęty, bardzo bardzo, do zobaczenia!
Oddalił się pospiesznie w kierunku windy, nie oglądając się w kierunku zapewne zawiedzionej kobiety. Nie spodziewał się, iż z jednej kobiecej pułapki wpadnie wprost do kolejnej. Początkowo nie zauważył młodej dziewczyny, która stanęła obok niego w windzie, jednak zdołał usłyszeć to, co wymruczała pod nosem. I żałował, że miał wystarczająco dobry słuch, by zrozumieć jej słowa. Oj, bardzo żałował.
Naprawdę starał się to olać, ale nie potrafił powstrzymać wściekle czerwonego rumieńca, który rozlał się po całej jego twarzy i szyi. Sekundy spędzone w windzie dłużyły mu się niemiłosiernie, dlatego odetchnął z ulgą, kiedy dojechali na trzecie piętro. Niczym Struś Pędziwiatr pognał do kanciapy ordynatora Monroe pewien, że wreszcie odnalazł schronienie, lecz... Pudło, mój drogi babofobie!
O, witamy panią – ordynator uśmiechnął się promiennie do dziewczyny, kątem oka zerkając na pielęgniarza, który postanowił się ukryć za świeżo zdobytymi wynikami badań, studiując je dokładnie i udając, że ich treść jest niezwykle fascynująca. - Pani jest tą młodą i ambitną dziennikarką, która zechciała opisać funkcjonowanie naszego oddziału? Świetnie. Mój kolega zapewne z przyjemnością opowie pani o naszej codziennej pracy.
Johnie Monroe, ty paskudo jedna!
[Potoczy się na pewno ciekawie, a próbą manipulowania jeszcze ich pomęczymy, przecież nie może być zbyt miło! W sumie... To brzmi jak plan, ja w takim razie sprawdzę czy pielęgniarstwo jest dla mnie. Może jak wystarczająco szybko zorientuję się, że nie, to nie zmarnuję kolejnego roku? :D]
Leo
[O nie, dopiero teraz sobie przypomniałam, że jak przeklejam odpisy z Worda do komentarzy, to zżera mi myślniki. ;_;
UsuńWrzucam wersję poprawioną, bo nie potrafię zdzierżyć takiego wybrakowanego odpisu, wybacz za zrobienie małego śmietniczka pod twoją kartą. XD]
Leo zdecydowanie nie popierał działań, które skutkowałyby śmiercią niewinnych istnień, zwłaszcza jeśli owe istnienia miały cztery łapki, puszystą sierść i radośnie merdały ogonkiem na widok człowieka. Momentami odnosił wrażenie, iż po burzy przestał jakkolwiek przeżywać ludzkie cierpienie, zaś jego wrażliwość na ból czworonogów wyostrzyła się co najmniej dwukrotnie. Może to i lepiej? Opłakiwanie każdego zmarłego pacjenta doprowadziłoby go do choroby psychicznej i stałego pobytu na oddziale zamkniętym już nie w roli personelu medycznego. Opłakiwanie słodkich futrzaków to motywacja, aby pomagać im jeszcze skuteczniej! Tym właśnie sposobem – dzięki tym oto oryginalnym przekonaniom - Leo skazywał siebie na zakończenie swojej marnej egzystencji jako kocio-psia mama. Nie śmiejmy się, przynajmniej ma jakiś pomysł na siebie i swoje życie!
- Panie Montgomery! Mam tutaj dla pana wyniki badań pacjenta spod trójki, morfologia, biochemia, mocz, wszystko ładnie posegregowane, specjalnie dla pana – młoda pielęgniarka uśmiechnęła się czarująco, wręczając Leonardowi wspomniane dokumenty. Mimo iż załatwiła to, co zostało jej zlecone, wciąż radośnie człapała za mężczyzną niczym wierny pies za swoim właścicielem. - Wszystko w porządku? Blado pan wygląda, może wspólna herbatka poprawi panu samopoczucie?
- Dziękuję, mam nadzieję, że tym razem wyniki będą wzorowe – mruknął, starając się nie zwracać uwagi na przymilny ton kobiety. Czuł się bardzo nieswojo, gdyż ta zdawała się nie odpuszczać tak prędko. Jak miała na imię? Claire? Katie? Mary? Leo codziennie miał do czynienia z dziesiątkami pielęgniarek, starszych i młodszych, doświadczonych i ledwo rozpoczynających staż. Zapamiętanie imion przynajmniej części z nich dla niego graniczyło z cudem, zwłaszcza że Montgomery nie był żadną z nich w jakikolwiek sposób zainteresowany. - Dziękuję za propozycję... Koleżanko droga, niestety dzisiaj jestem bardzo zajęty, bardzo bardzo, do zobaczenia!
Oddalił się pospiesznie w kierunku windy, nie oglądając się w kierunku zapewne zawiedzionej kobiety. Nie spodziewał się, iż z jednej kobiecej pułapki wpadnie wprost do kolejnej. Początkowo nie zauważył młodej dziewczyny, która stanęła obok niego w windzie, jednak zdołał usłyszeć to, co wymruczała pod nosem. I żałował, że miał wystarczająco dobry słuch, by zrozumieć jej słowa. Oj, bardzo żałował.
Naprawdę starał się to olać, ale nie potrafił powstrzymać wściekle czerwonego rumieńca, który rozlał się po całej jego twarzy i szyi. Sekundy spędzone w windzie dłużyły mu się niemiłosiernie, dlatego odetchnął z ulgą, kiedy dojechali na trzecie piętro. Niczym Struś Pędziwiatr pognał do kanciapy ordynatora Monroe pewien, że wreszcie odnalazł schronienie, lecz... Pudło, mój drogi babofobie!
- O, witamy panią – ordynator uśmiechnął się promiennie do dziewczyny, kątem oka zerkając na pielęgniarza, który postanowił się ukryć za świeżo zdobytymi wynikami badań, studiując je dokładnie i udając, że ich treść jest niezwykle fascynująca. - Pani jest tą młodą i ambitną dziennikarką, która zechciała opisać funkcjonowanie naszego oddziału? Świetnie. Mój kolega zapewne z przyjemnością opowie pani o naszej codziennej pracy.
Johnie Monroe, ty paskudo jedna!
Bardzo zawstydzony Leoś
[Znam to doskonale. Ja przy każdej postaci ciągły tekst piszę po milion razy, bo nigdy mi się nie podoba. :D Na wątek zawsze jestem chętna, bo je uwielbiam, zwłaszcza ciekawe, a przy takim wachlarzu postaci chyba nie da się nudzić ♥
OdpowiedzUsuńZaszczyć mnie więc tym pomysłem, skoro coś w głowie masz, a ja albo zacznę, albo go rozwinę o więcej smaczków!
Ps. Ja to akurat nie umiem tworzyć nie-sadystów i nie-psycholi. To taka moja łatka rozpoznawcza xD]
Anubis
[Tak sobie myślę co mogłoby połączyć nasze obie panie. W sumie jedyne co przychodzi mi na myśl to wywiad. Na zaliczenie, czy do jakiejś studenckiej gazety. Ewentualnie może Ty masz jakieś propozycje? :)]
OdpowiedzUsuńCassandra
[Zmora, zmora. Sama miałam z tym długo problem. Shh. U mnie z pomysłami bywa różnie, jak z pogodą. Obecnie przeżywam jakiś kryzys i niewiele mi się w głowie kołacze. I nie chodzi o to, że wątku nie chcę, a po prostu nic sensownego nie mogę skleić...]
OdpowiedzUsuńJimmy S.