05 maja 1970

The path to heaven runs through miles of clouded hell right to the top.


LEO MONTGOMERY
Leonard – 1/02/1982 – komunikowanie się ze zwierzętami – pan pielęgniarz
wolontariusz w schronisku dla bezdomnych czworonogów – życiowa pierdoła

W momencie, gdy mistyczna burza rozpętała istne piekło na Ziemi, Leo Montgomery był w drodze na jedno z lotnisk mieszczących się na przedmieściach Londynu. Mały kataklizm pokrzyżował jego plany – a nuż mogłoby się okazać, iż Islandia jest tym miejscem, w którym czułby się jak w prawdziwym domu. Zwiedził wiele miejsc, lecz jeszcze żadne nie urzekło go wystarczająco, zaś rodzinny Londyn sprawiał wrażenie obcego, nieprzyjaznego, nie chciał spędzić reszty życia w tej wielokulturowej metropolii. Dwa miesiące później niewiele się zmieniło – wciąż chce uciekać, ale tym razem od głosów, które budzą go każdego poranka, głosów błagających o pomoc – dach nad głową, ciepły kocyk i jedzenie. Od zawsze przejawiał słabość do uroczych czworonogów, mimo tego wolałby nie słyszeć, co wykrzykują w nadziei, że ktoś je usłyszy i zrozumie.
Zdolności, którą go obdarzono nie można odmówić jednak zalet. Leo przekonał się, że z własnym psem dogaduje się lepiej niż z jakimkolwiek innym człowiekiem, natomiast wizyty w schronisku sprawiają mu jeszcze więcej radości, gdy faktycznie może usłyszeć podziękowanie za to, co robi. Być może za młodu nieco błędnie ocenił swoje powołanie, z drugiej strony jednak nigdy nie podejrzewał, iż natura postanowi ofiarować mu umiejętność wyjątkowo przydatną w zawodzie weterynarza. Równie dobrze mógł otrzymać dar uzdrawiania. Pan Montgomery nie traktuje tego jako sygnału krzyczącego dobitnie, jakoby powinien rzucić wszystko i przekwalifikować się w wieku trzydziestu pięciu lat. Dlaczego bowiem miałby rezygnować ze stabilnej posady na rzecz takiej pierdoły? Kto wie, czy za kolejne dwa miesiące te wszystkie fanaberie nie będą jedynie dziwacznym wspomnieniem? Dla niektórych świat wywrócił się do góry nogami, dla Leo - został jedynie urozmaicony namiastką czegoś równie intrygującego, co bolesnego. 
Mieszka w ciasnej kawalerce z widokiem na park, w czasie wolnym – jeśli go posiada – ogląda kreskówki i czyta podręczniki medyczne. Raz pomógł rannemu uciekinierowi i od tamtego momentu do jego drzwi puka zdecydowanie zbyt wielu przyjemniaczków proszących o leki, bandaże lub udzielenie pierwszej pomocy. A Leo? Stara się być elastyczny, gdyż bycie niewidzialnym w jego przypadku jest dosyć trudne – w tej nowej, pokręconej rzeczywistości próbuje nikomu nie podpaść i stara się nie myśleć o tym, że pewnej nocy udzielił schronienia złodziejowi, zaś kolejnej opatrzył rany mutanta-psychopaty. Etyka pielęgniarza podpowiada mu, iż każdy zasługuje na pomoc, lecz czy w ten sposób nie przyczynia się do każdego kolejnego morderstwa, rabunku, rozboju?

fc: Tom Hardy | tumblr
Witamy się pięknie i zapraszamy do wspólnego wątkowania, bardzo lubimy pokręcone pomysły (chociaż czasami mamy problem z ich wymyślaniem). W tytule Imagine Dragons.

45 komentarzy:

  1. [Och, Sekhmet chyba podkradła moc, która zdecydowanie bardziej przydałaby się pielęgniarzowi, choć i ona czasem nie narzeka na brak roboty związanej z uzdrawianiem. Witamy serdecznie przesympatycznego pana, który przyda się temu miastu pełnemu psychopatów ;) Jeśli lubisz pokręcone pomysły, to być może któregoś razu to pan pielęgniarz będzie potrzebował pomocy? Wietrzę długie wieczorne rozmowy o etyce i moralności, bo obie nasze postacie mają chyba wiele do przemyślenia w tej kwestii. Jeśli masz ochotę i Sekhmet przypadnie Ci w jakikolwiek sposób do gustu to zapraszamy!]

    Sekhmet

    OdpowiedzUsuń
  2. [Ach Montgomery... za Anią z Zielonego Wzgórza nigdy nie przepadałam...
    Ale nie rzuca to żadnego cienia na tego cudownego pana! We wcześniejszych kartach wspominałam, że ten blog chyba budzi ukryte gdzieś na dnie duszy pokłady sadyzmu... widzę, że pan wyrwał się ze schematu psychopaty i czyni dobro. I dobrze, może Londyn nie spłonie (i wcale nie nawiązuje tu do własnej postaci!!)... aż tak szybko. Komunikowanie się ze zwierzętami moim zdaniem idealnie wpasowało się w Twoją postać, czyniąc ją naprawdę ciekawą i niepowtarzalną. O tej porze moje myślenie lekko szwankuje, więc żadnym super-pokręconym pomysłem niestety nie rzucę, ale...
    Masy chęci (bo najważniejsze!), pomysłów (coby się nie znudziło) no i przede wszystkim długiego stażu... a i wątków, bo nie jesteśmy tu po to, by pisać z samym sobą! :D]

    najgorętsze 2/5 administracji & Anubis Arhen

    OdpowiedzUsuń
  3. [I ja witam! Kurcze, nie spodziewałam się tutaj takiej przepełnionej dobrem duszyczki, szczerze powiedziawszy, albo spodziewałam, tylko jeszcze nie teraz... Oj nie wiem, w każdym bądź razie jeśli mielibyście z Leo ochotę coś z nami stworzyć, zapraszam serdecznie. :>]

    OdpowiedzUsuń
  4. [On jest taki dobry w porównaniu do postaci umieszczonych tutaj do tej pory :) a w porównaniu do mojego Heatha to już w ogóle. Co prawda ich zawody znacznie się różnią, ale oba są dla społeczeństwa, dla jego dobra, a ja z Corpse zrobiłam... Cóż. Część, baw się z nami dobrze i oczywiście z chęcią napiszę wspólnie wątek o ile męsko-męskie nie są problemem ;)]

    Heath

    OdpowiedzUsuń
  5. [AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! <33333 *mój komentarz zaczyna się bardzo konstruktywnie, ale cicho*
    Byłam podekscytowana już w momencie, w którym komunikowanie się ze zwierzętami i Tom Hardy zostali przez ciebie zarezerwowani, ale teraz, kiedy widzę kartę, to już w ogóle jestem wniebowzięta ;) Cudowny ten Leo (w dodatku uwielbiam to imię!), bez wątpienia się wyróżnia, a przy tym pozostaje normalnym facetem i to się ceni! Mam nadzieję, że będziecie się tutaj świetnie bawić, napiszecie mnóstwo pokręconych wątków i oczywiście zagrzejecie tutaj miejsce na dłużej! Przy okazji zaklepiecie mi miejsce na wątek? Bardzo ładnie proszę :*]

    najbardziej urokliwe 2/5 administracji & Cheyenne Reynolds, która tak gwiazdorzy, że każe na siebie czekać jeszcze dwa tygodnie, ale na pewno wpadnie do Leosia!

    OdpowiedzUsuń
  6. [Ojejku! Czeeeeść. Nie wiem co mnie urzeka bardziej - Tom czy jego cudowne zdolności, których trochę mu zazdroszczę, a z drugiej strony mu współczuję. Rozmawianie ze zwierzętami na swój sposób na pewno jest interesujące, ale tak na większą skalę... Ja bym chyba nie wytrzymała psychicznie gdybym słyszała ciągle takie wołanie o pomoc. Leo jest cudownym facetem, to jedno mogę o tym powiedzieć z przekonaniem i jejku, no facet idealny! Podoba mi się to, że w tym całym szaleństwie zachowuje się normalnie i nadal jest tak bardzo ludzki. Z wielką chęcią zaproszę też do siebie na napisanie czegoś ciekawego, chociaż jeszcze pomysłu nie mam, ale to się zmieni na pewno. :>
    Dobrej zabawy życzę na blogu, udanych wątków i dłuuuuuugiego pobytu!:)]

    Desiree Lancaster

    OdpowiedzUsuń
  7. [Dzień dobry, witam się pięknie!
    Ten Leoś to taka dobra dusza (tak mi się wydaje przynajmniej), że aż jest uroczy <3 Chętnie skleciłabym jakiś wątek, choć nie mam nawet pomysłu, co mogłoby ich łączyć... Ale moc rozumienia zwierząt jest na tyle super, że chcę i nie odpuszczę, no i tyle :D
    Milutkiego pobytu życzę i w razie chęci zapraszam do Willow <3]

    Willow

    OdpowiedzUsuń
  8. [Odbiorę to jako komplement, sama mam tyle wzrostu, więc trafia to prosto do mojego serduszka :D No czyli co, myślimy nad jakimś wąciszem!]

    Willow

    OdpowiedzUsuń
  9. [Być może nawet padnie ofiarą jakichś narkotykowych przepychanek, bo jakiś czas temu pomógł 'nieodpowiedniej' osobie. A, że brat Sekhmet w interesie siedzi to dziewczyna będzie się czuła zobowiązana by sprawdzać czy u niego wszystko w porządku. I kto wie? Może będzie z tego jakaś poważniejsza nić porozumienia, a lwica może zechce przygarnąć sobie jakiegoś dachowca ze schroniska? W końcu Egipcjanie czcili koty ;)]

    Sekhmet

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [I zorientowałam się, że nie odpowiedziałam na zadane mi pytanie. Gdzie ja mam głowę? Myślę, że mógł zostać napadnięty nad ranem, gdy wracał z dyżuru. Dziewczynki już się pospały, Sekhmet będzie wracała do siebie, a tutaj nieprzyjemna niespodzianka. Zabierze do do Doll House i będziem leczyć!]

      Usuń
  10. [Tak, zwłaszcza, kiedy mnie pytają, czy wieje tam na dole albo czy w krainie krasnoludków wszyscy zdrowi XD
    A tobie co się marzy? Bo na razie większość propozycji pod moją kartą wiąże się z tym, że wszyscy chętnie dadzą się wykorzystać do zahipnotyzowania :D. Ale zawsze ciekawiej tworzyć coś szalonego, niż spokojnego, no nie?]

    Willow

    OdpowiedzUsuń
  11. [Hej! Cudowny pan na wizerunku ale chyba to już wiesz :D Karta zdecydowanie przykuwa uwagę a ja bardzo chcę, pragnę, proszę o wąteczek ♥♥♥ Więc jeśli moja Marisol nie jest zbyt dziecinna i kapryśna dla Ciebie to chodź a razem coś wymyślimy :D]

    Marisol Ward

    OdpowiedzUsuń
  12. [O, to super! Więc może Sol próbowałaby go poderwać, wyciągnęła na jakąś szaloną dziką imprezę a tak działo by się stanowczo za dużo? :D Tylko nie wiem jak zorganizować ich pierwsze spotkanie :( ]
    Marisol

    OdpowiedzUsuń
  13. [Dobra, bierę to. A wpływanie na Willow może być mega ciekawe, musimy to jakoś wpleść <3 A tymczasem zaczynam i z góry przepraszam za jakość... Btw, zobaczymy, jak nam się potoczy, ale ten wywiad to będzie sprawdzenie, czego nauczyłam się przez prawie 2 lata studiów dziennikarskich, także tego... XD]

    Rujnowanie własnego i czyjegoś życia nie uprawnia do rezygnacji ze studiów. Dla Willow w jakiś sposób tak bardzo przyziemna rzecz, jaką są studia, była równie magiczna, jak ona sama od czasu burzy. Są ludzie, którzy idą na dany kierunek 'z braku laku'. Morgan do nich nie należała. Dziennikarstwo było jej pasją, jej sposobem na uzewnętrznienie tak głęboko skrywanych uczuć. Pozwalały też poznać człowieka, który był tak naprawdę obcy, którego widziało się pierwszy raz w życiu. Bo, powiedzmy sobie szczerze, nie znając pytań, będąc zaskoczonym obrotem rozmowy, trudno przekonująco skłamać, a potem jeszcze owe kłamstwo ciągnąć.
    Właśnie to Willow uwielbiała. Tę szczerość. Nie mówimy tutaj o szujach szukających sensacji. Mówimy o dziennikarskim powołaniu, o ludziach przestrzegających kodeksu etyki dziennikarskiej, o tym, w jaki sposób potrafią pokazać czyjąś historię...
    Jednak nie ma co myśleć teraz o głębokich wywiadach i rozrywających serce felietonach. Z powołaniem, czy nie, dziewczyna wolała odespać wczorajszą imprezę. Jej niewielkie mieszkanie zachęcało, żeby w nim zostać, a łóżko było tak wygodne i przyciągające, jakby nie chciało jej puścić. Ale mus to mus. Umówiła się, więc z umowy musiała się wywiązać.
    Wstała więc, zebrała się do kupy, wrzuciła telefon, notatnik i długopis do torby, po czym wyszła i zatrzasnęła drzwi mieszkania. Idąc do szpitala, do którego nie miała tak znowu daleko, rozkoszowała się papierosowym dymem. Doceniła jednak ironię całej sytuacji, chociaż nie była pewna, na jaki oddział idzie, więc i onkologii nie mogła wykluczyć. Zdeptawszy peta, weszła przez automatycznie otwierane drzwi i udała się do rejestracji. Chwilę pogrzebała w telefonie, szukając nazwiska lekarza, który miał jej dzisiaj poświęcić czas, po czym podeszła do kontuaru i uśmiechnęła się uroczo do pani patrzącej w ekran komputera.
    - Dzień dobry. Chciałabym spytać, gdzie znajdę doktora Johna Monroe...
    Kobieta, nie odwracając wzroku od swojego narzędzia pracy, westchnęła głęboko, jakby ktoś jej przeszkadzał w odpoczynku.
    - Pokój lekarski na trzecim piętrze.
    Nie wdając się nawet w dywagację na temat tego, że szanowna pani jest w pracy i powinna się ogarnąć, udała się do wind. Później się z nią rozprawi po swojemu. Wcisnęła przycisk i spojrzała na mężczyznę, który stanął obok niej. I musiała przyznać, że poczuła ciepło w brzuchu, a odruch zmusił ją do przełknięcia śliny. Nawet mimo stroju pielęgniarza wyglądał, jak ósmy cud świata, a Willow nie mogła nie docenić jego walorów estetycznych.
    - Nie wiem, na jakim jesteś oddziale, ale chcę tam trafić i być pod twoją opieką - wymamrotała pod nosem, ale nie była pewna, czy jej nie usłyszał. Pozostało jej jedynie zacisnąć zęby i mentalnie strzelić sobie facepalma za bycie głupią kretynką bez odruchu zamknięcia się. Pozostało jej tylko się łudzić, że to oleje...

    Willow

    OdpowiedzUsuń
  14. [Dr Dolittle, cześć! Przepraszam, nie powinnam, ale tak mi się skojarzyło. Jak ktoś kocha zwierzątka i im pomaga to naprawdę musi mieć dobre serduszko, a jak jeszcze w gratisie jest pielęgniarzem, taka full opcja. A na poważnie to udana postać, znaczy mnie się podoba. Tak całkiem przy okazji sądzę, że Jimmy powinien wpaść po poradę w sprawie opatrunku :D Baw się tu z nami dobrze!]

    Jimmy S.

    OdpowiedzUsuń
  15. [Na wątek to ja zawsze mam ochotę, o tej porze po prostu nie myślałam. Ale na podstawie tego, czym zarzuciłaś chyba mogę coś posklejać!
    Możemy przykładowo zahaczyć o tego Szakala — nie wiem, może psisko byłoby głodne, spragnione bądź coś by je bolało i Leo zdecydowałoby się o tym poinformować kroczącego obok właściciela (pomimo niezbyt przyjaznego nastawienia xD)... Nubiś to obserwator, więc zauważyłby więź i pewnie spytał wprost o moc (zawsze więcej w jego banku danych!)... i w tym właśnie momencie pokazałby się jakieś nieprzyjemne typy, może do Leo na leczenie? — byliby wrogami Setha. Zaczęłaby się więc ostra dyskusja, w której ostatecznie Ahern straciłby chwilowo panowanie nad ogniem... goście by spłonęli; on nagle krwotok z nosa, w dodatku zabił, więc oparzenie zaczyna piec w cholerę... Szakal by się spłoszył.... Nubiś sam zaczyna się palić, więc traci energię, z nieba zaczynają krowy lecieć... no i mamy problem :D
    Anubis

    OdpowiedzUsuń
  16. [Brodaty mężczyzna z psem - i wszystkie laski twoje xD A tak serio to cześć i czołem, miłych wątków życzę, a tego pana to sam bym przygarnął wraz z jego psiarnią xD W razie czego zapraszam do mnie na wątek <3]

    Iris Carter

    OdpowiedzUsuń
  17. [O tak! Chętnie przyjmiemy przystojnego pana do grona modelów. Może ich drogi skrzyżowały się przez wspólnych znajomych? Cassandra pilnie potrzebowała osób do pokazu i w ten sposób brała pod uwagę każdego. Przez to może być nerwowa, w końcu nie pracuje z profesjonalistami jak zawsze. Po części będzie jednak zmieszana tym, co odczuwa poprzez swoją "moc". Krótko mówiąc będzie miała ochotę na wszystkich troszkę odreagować stres, a z drugiej strony będzie szukała swojej nowej ofiary. Co Ty na to? :D]

    Cassandra

    OdpowiedzUsuń
  18. [Niech go nie zabiera do schroniska, bo zacznie wyjadać psom karmę... XD I pani kochana, nawet ja piszczę na widok faceta z psiakiem, a facet jestem... Więc na Irisa to też by podziałało xD To jakby mogli się poznać? Z tym wyjadaniem karmy mówiłem serio, więc może Iris pójdzie za jakimś przybłędą do miejsca, w którym Leo dokarmia piesełki i spróbuje się poczęstować? xD I akurat Leo wpadnie dołożyć żarcia czy coś.]

    Iris Carter

    OdpowiedzUsuń
  19. [Pan pielęgniarka mnie tak rozbawiło, że od kilku minut się szczerzę jak głupia do monitora. :D
    O pewnie, pewnie. Leo byłby jej ulubionym pasażerem, zgaduję. Rozmowy o podróżach zawsze i wszędzie. Dodatkowo Dee marzy się jakiś zwierzak, samotna jest w mieszkaniu po pracy, więc zawsze miło byłoby być witaną jakimś wesołym szczeknięciem czy chociaż pogardliwym spojrzeniem kocura z kanapy. Po czasie mogłaby się zgłosić do Leo po to, aby pomógł jej wybrać jakieś odpowiednie zwierzę, albo i sama by się z nim przeszła do schroniska, chociaż tam to jej już serca całkiem pęknie. Ale no nie ważne.
    Powinnam zacząć? :3]

    Desiree

    OdpowiedzUsuń
  20. [Komunikacja ze zwierzętami to musi być piękna zdolność! Hej, dziękuję za powitanie i również witam się serdecznie. Leo jest taki dobroduszny, że aż człowiekowi się miło na sercu robi. Faktycznie, razem z Hallem mogliby pracować na tym samym oddziale. Mogliby się nawet przyjaźnić ot, co. W końcu w takich warunkach, prawdziwy przyjaciel to skarb :) Przy okazji również życzę udanej zabawy dla Ciebie i Leo!]

    Hallgeir Finsen

    OdpowiedzUsuń
  21. [Och, ja nie wiem, co jest nie tak, ale wszyscy mój klub chcą demolować XD Zła aura, zdecydowanie zła. Ale porady pielęgniarskie, bo lekarskich czasem nie słucha, nie byłby by złe, szczególnie po ostatnim upadku z wysokości, a rany na plecach to tylko dodatkowa sprawa, tfu, problem ;)]

    Jimmy S.

    OdpowiedzUsuń
  22. [Awww, to super <3 Czekam więc! A wizyta w schronisku to pewnie będzie przełomowy moment xD]

    Iris Carter

    OdpowiedzUsuń
  23. Był strasznie głodny. Nie udało mu się nic ukraść kiedy miał okazję, bo ktoś popchnął go na targu i wyrzucił mu z ręki potencjalne jedzenie, podnosząc je za niego w miłym geście. Ale on nie był miły. To nie był, cholera, miły gest. Przez to Iris został bez jedzenia, bo stragan był ostatnią możliwością, kiedy stał na wylocie. Nie wiedział niestety co ma począć. W sklepie nic nie ukradnie, nie było szans, bo aż tak dobry nie był. I nagle dostrzegł wesołego psiaka, który siedział sobie grzecznie na chodniku. Zaskoczony tym widokiem zbliżył się do niego i kucnął obok, jakby byli sobie znani i zaufani. Cóż, prawda była taka, że ufał zwierzętom bardziej niż ludziom. Ale nie ufał w ogóle sobie, dlatego nie dotykał go ani nie zachęcał do zabawy.
    - Pewnie też jesteś głodny, co? - zagadnął ochrypłym szeptem, patrząc psu w oczy. Nie próbował go pogłaskać, żeby nie zostać pozbawionym rękawiczki, jak to miało miejsce ostatnim razem. Mogli być przyjaciółmi, a on go zabił. Wzdrygnął się na samą myśl, ale z tego wszystkiego wyrwał go nowy towarzysz, który ruszył przed siebie. Iris nie miał nic do stracenia, a może zaprowadzi go nawet do jedzenia? Ludzie wyrzucali dla psów jakieś stare szynki czy kości z obiadu. Nawet tym by się ucieszył. Kiedy on ostatnio jadł mięso? Albo chociaż jego pochodne? Złapał się za brzuch, który rozbrzmiewał głośnym poburkiwaniem.
    Nie spodziewał się, że wędrówka za przybłędą faktycznie doprowadzi go do źródła jedzenia. Bycie człowiekiem miało swój plus, bo wystarczyło głośniej tupnąć (i nie złamać przy tym nogi), żeby psy się zlękły i rozbiegły od miejsca jedzenia. Jeden z nich powarkiwał na chłopaka, więc ten zmarszczył brwi i wyszczerzył zęby, wiedząc, że to będzie forma wyzwania. Zdjął nawet rękawiczkę, bo czując zapach i widząc jedzenie, jakiego resztki zostały, musiał walczyć. Co innego mu zostało? I jak nisko musiał upaść, żeby bić się z psami o jedzenie?
    Pies na szczęście uległ i zostawił miskę wolną do podejścia. Iris założył rękawiczkę z powrotem i kucnął przy misce, wybierając to co w niej zostało. Nawet nie obrzydzał go fakt, że były w tym smarki i ślina psów. Ważne, że zjadł choć trochę i przerwał niekończącą się walkę ze śmiercią głodową, której się strasznie bał.
    Wyprostował się jak nic nie zostało i już chciał iść dalej, kiedy nagle usłyszał czyjś głos. Otworzył szeroko oczy i odwrócił się przodem do mężczyzny z garem, mając wrażenie, że całe jedzenie mu się cofa. Ktoś go widział? Czy przyszedł dopiero teraz? Otworzył usta, zaciskając je jednak na sobie zaraz. I znów otworzył, znów zamknął, poprawił czapkę z daszkiem na głowie, naciągając ją na oczy i wcisnął ręce w kieszenie długiego, czarnego płaszcza, przygarbiając się nieco.
    - Ja... tylko... fajne psy... chciałem zobaczyć czy... mają wodę do picia... - wychrypiał, czując jak zaczynają go palić policzki i uszy. Wyjadał psom karmę. Bezdomnym psom. Miał nawet ochotę z nimi walczyć o to jedzenie. I nagle stanął przed innym człowiekiem, musiał z nim rozmawiać, zachowywać się naturalnie i normalnie. Jak? Jak miał to zrobić? Odczuł autentyczny wstyd za swoje zachowanie.

    [Ważne, że jest xD]

    Iris Carter

    OdpowiedzUsuń
  24. [Wybacz, że tak późno odpisuję, ale miałam dzisiaj zabiegany dzień!
    Jasne, możesz nam zacząć, chyba że wyjątkowo nie będziesz mogła się skupić, wtedy możesz bez problemu zwalić na nas... nie spalimy... doszczętnie :D]

    Anubis

    OdpowiedzUsuń
  25. [Spokojnie. Możesz go podesłać nawet za tydzień, jeśli tak Ci wygodniej. Nigdzie się stąd nie ruszam. Ani ja, ani blog. Nubiś też nie ma w planach spalenia doszczętnie miasta. Ba, wybacza to bez ofiar śmiertelnych i przesyła gorąącego huga!]

    Nubiś

    OdpowiedzUsuń
  26. [W sumie, nie ma się, co ograniczać. Zaszalejmy, jak Avengers, a co! :D Nie dziwię się twoim skojarzeniom, choć osobiście odnosiłam się do czegoś innego, dokładnie innego filmu.
    Z tym przemeblowaniem to nie taki zły pomysł, ale to dopiero bliżej następnego remontu, nie teraz, gdy tak dobrze się kręci biznes. Błagam :D]

    Jimmy S.

    OdpowiedzUsuń
  27. [Podoba mi się ten pomysł z liskiem. ;> Marisol zazwyczaj przemienia się w niego jak jest obrażona na kogoś albo smutna. :3 A więc tak sobie myślałam, kiedy on będzie próbował z nią rozmawiać jako z lisem, ta się trochę zirytuje i weźmie go za jakiegoś świra, może na niego syknąć czy nawet go podrapać i ucieknie gdzieś w głąb lasu. Później on mógłby znaleźć nagą dziewczynę w lesie i dodałby dwa do dwóch, a przynajmniej domyślał się że coś jest tutaj nie tak, a resztę Sol by mu dopowiedziała. Załóżmy że zabrałby ją do siebie, wykąpał, nakarmił i ubrał a ona byłaby zachwycona że ktoś się tak nią zajął i w ramach odwdzięczenia się pokazałaby mu swój szalony, imprezowy świat. :) Może być takie cuś?]

    Marisol Ward

    OdpowiedzUsuń
  28. [ Od zawsze miałam słabość do tego imienia, więc oh, ah i co tam jeszcze jest. :D Myślę, że mogliby się jakoś dogadać albo przynajmniej możemy połączyć jakiś ich „życiowe ścieżki”. Ojciec Sami prowadził ciemne interesy, teraz interes przejął jej brat, a ona oczywiście się tam nie udziela, ale może ma kilku znajomych z ciemniejszych stron? Jej przyjaciel wpakowałby się w kłopoty i potrzebowałby pomocy. Ona chciałaby go zawieść do swojego znajomego albo do szpitala, ale chłopak powie, ze zna faceta, który już mu kiedyś pomógł. Może mieć na przykład jakiś problem z nogą, więc potrzebowałby jej pomocy w dostaniu się do lekarza. ;) ]

    Samantha

    OdpowiedzUsuń
  29. [Witam ciepło! Chyba znalazłam życiowego bohatera mojej Molly. ;)]

    Molly Rose

    OdpowiedzUsuń
  30. [Stąd też mój komentarz! I jeszcze ten fragment: Raz pomógł rannemu uciekinierowi i od tamtego momentu do jego drzwi puka zdecydowanie zbyt wielu przyjemniaczków proszących o leki, bandaże lub udzielenie pierwszej pomocy. Nie wiem, czy oglądasz netflixowe marvele, ale Leo przypomina Claire Temple. :D
    Ale wracając do tematu wątku - Molly ma dobrą rękę do zwierząt i dogaduje się z nimi, mimo że mocy Leo może tylko pozazdrościć. Mogli poznać się w schronisku, bo i Molly chodzi tam, kiedy tylko ma wolne chwile między pracą, a uczelnią. Widząc jak Leo świetnie dogaduje się z czworonogami, pewnie byłaby nim zauroczona. A niech tam, mogłaby się w nim nawet podkochiwać - w końcu wygląda jak Tom Hardy, a ja mam do niego słabość. Ale Molly jest trochę dziwna, więc i w dziwny sposób to okazuje - zadając dziwne pytania i zaczynając dziwne tematy. Jednak swojej mocy używa coraz śmielej, więc i Leo bywałby przy niej w podejrzanie dobrym nastroju.]

    Molly Rose

    OdpowiedzUsuń
  31. [Równowaga w naturze musi być, bo znowu ja jestem serialowym maniakiem. :D
    Odwzajemniam huga i czekam z niecierpliwością! Zobaczymy co nam z tego wyjdzie. :D (Byle nie dzieci, jak to się mówi! Chyba że Leoś chce)]

    Molly Rose

    OdpowiedzUsuń
  32. [ Cieszę się, że pomysł przypadł do gustu i jeśli już proponujesz, to jak najbardziej możesz zacząć. :D ]

    Sami

    OdpowiedzUsuń
  33. [Jest bardzo ładne! Molly pewnie jest smutno, że jej Leo nie kojarzy, ale cóż! Zmienimy to. :D]

    Molly żałowała, że nie ma zbyt wiele czasu, który mogłaby przeznaczać na wolontariat w schronisku. Studia pochłaniały większą część jej życia, do tego praca na pół etatu i aż strach pomyśleć, co by było, gdyby zaczęła marzyć o życiu towarzyskim. Na szczęście, bezsenne noce spędzane przed komputerem całkowicie jej wystarczały, a wolny czas pomiędzy nauką i pracą mogła poświęcać bezpańskim zwierzakom. Było to prawdopodobnie jej ulubione miejsce na ziemi. Oczywiście, za każdym razem widok któregoś skrzywdzonego czworonoga łamał jej serce, jednak miała wrażenie, że tylko tam spotyka naprawdę wartościowych ludzi. I jeśli miałaby rozważać kiedykolwiek utrzymanie długotrwałej relacji i szczere zainteresowanie jakąkolwiek jednostką — tak zwanego przyjaciela szukałaby właśnie tam.
    Pozdrowiła chłopaka, który miał tego dnia dyżur za biurkiem i skierowała się do psiaków, gdzie już czekał na nią opiekun, by wydać polecenia na najbliższe godziny. Nie obijając się i nad niczym nie zastanawiając, zabrała się do czyszczenia psich boksów, podczas gdy inna dziewczyna zabierała je na szczepienia. Przynajmniej wrócą do czyściutkich legowisk pod takiej traumie jak spotkanie z igłą.
    Nie zastanawiała się nad niczym konkretnym, nucąc pod nosem Penny Lane, kiedy nagle poczuła napierający na nią ogromny ciężar i gdyby nie szybka reakcja, zapewne wylądowałaby na ziemi. Zaśmiała się głośno, zupełnie nie przejmując się błotem, którym owczarek ozdabiał całe jej ubranie. Nawet gdyby miała jakieś lepsze ubrania, zapewne nie ubierałaby ich w takie miejsce. A zwierzęcej miłości nigdy zbyt wiele.
    — No cześć, przystojniaku, co u ciebie słychać? — zapytała wesoło psa, głaszcząc go z czułością i drapiąc. Gdyby jakikolwiek człowiek uszczęśliwiał ją tak, jak każdy napotkany pies – z miejsca by go poślubiła. Uśmiechnęła się jeszcze szerzej, gdy dostrzegła, pod czyją opieką przebywał w tamtej chwili Loki, bo Leo, którego spotykała tu niemal za każdym razem, gdy się pojawiała, zdecydowanie najbliżej było do tego typu człowieka. — Witaj, Leo. Oczywiście, że wszystko w porządku… Jak mogłoby nie być, kiedy adoruje mnie taki przystojniak, hm? — powiedziała wesoło do owczarka, który jakby wyczuł żart i szczeknął, radośnie merdając ogonem. — Loki, prawda? To ciekawy zbieg okoliczności, bo jakiś czas temu przybłąkał się do mnie jednooki kot. Od razu wiedziałam, że to Odyn. — Przeniosła w końcu na dłużej wzrok na mężczyznę. — Molly Lou Rose. Pytałeś już jakieś trzy razy w przeszłości — powiedziała, nim zdążył się odezwać. — Nie mam żalu. Ciężko zapaść komukolwiek w pamięć, kiedy ma się taką konkurencję — dodała, skinąwszy na otoczenie, mając na myśli wszystkie zwierzaki.

    Molly

    OdpowiedzUsuń
  34. [Ale jak się zamienia w lisa to od razu ma lepszy humor, ej! :D
    Ej, w razie zawału zrobimy mu usta-usta, chociaż to pewnie zagwarantuje drugi zawał. xD
    Nie chcę być wyzyskiwaczem, ale ukocham Cię jak nam zaczniesz. Mi po prostu to nie idzie D: I mogłabyś zacząć od tego momentu jak spotyka ją jako lisa, a później wszystko nam zgrabnie pójdzie. To jak? ♥]

    Marisol

    OdpowiedzUsuń
  35. [Jimmy ma dobre serduszko i w ogóle to dobry z niego chłopaczyna :D Sądzę, że nawet jeśli byłoby to zaskakujące, czy szokujące i nie wiedziałby, co zrobić to tak, czy inaczej pewnie by pomógł. O ile nie zemdleje XD]

    Jimmy S.

    OdpowiedzUsuń
  36. [Nie zapominaj o nas.♥]

    Marisol

    OdpowiedzUsuń
  37. [O, kurczę! (zawsze tak zaczynam, kiedy karta mi się bardzo podoba) Zachwycam się nim troszeczkę. Cudowny wizerunek i cudowna moc, przecudowna! To wspaniale rozmawiać ze zwierzątkami, zwłaszcza że jako autorka mam fioła na ich punkcie ♡ I jeszcze to, że każdemu chce pomóc, nawet tym złym - to zdecydowanie łączy go z Cleo! Bardzo chętnie coś z Tobą stworzę i jeszcze chętniej wykorzystam fakt, że Cleo pasjonuje fotografia. Hmmm, tak sobie myślę; może w ramach projektu na studia przyszłaby do schroniska w którym Leo jest wolontariuszem i robiłaby zdjęcia psiakom? Twój pan mógłby jej pomóc. (; Podoba Ci się takie cuś?]

    CLEOPATRA AHERN

    OdpowiedzUsuń
  38. [Hejhej! Kurczę, nie wiedziałam, że jest tyle lisów w internetach. W każdym razie raczej nie jestem tym lisem, o którym myślisz (farbowany lis lub fanaberia), tylko takim zwykłym, innym, który przeniósł swój pseudonim z rzeczywistości do świata wirtualnego już jakiś czas temu ;-;
    Leo jest kochany, urzekł mnie tymi kreskówkami! Jestem pewna, że ja w jego wieku będę siedzieć zakryta kocem, dzielnie dzierżąc gorące kakao i oglądać tysięczny raz od nowa Porę na Przygodę i wszystkie bajki stare i nowe. Burza świetnie obdarowała go mocą, chociaż domyślam się, że serce mu pęka za każdym razem jak widzi bezradne, zranione zwierzę. Na wątek oczywiście mogę się pisać, ale mam problemy z wymyślaniem :c]
    Freya

    OdpowiedzUsuń
  39. [Ale Ty jesteś incognito! Co mnie straszysz?! :C Tak, teraz mi się już wszystko ułożyło. Jezus, kobieto, ciśnienie mi podniosłaś!]
    Freya

    OdpowiedzUsuń
  40. [Mnie pewnie nie pamietasz, ale moze to lepiej? Gralysmy kiedys malzenstwo na mailu. Po przejsciach. Moja nazywala sie Jolene. Zabij, ale nie pamietam jak sie nazywal Twoj. Mieli skomplikowany rozwod i wydawalo sie, ze sie schodzą.]

    Laurine Parris aka Lien

    OdpowiedzUsuń
  41. [O, telepatia! Nawet ich imiona do siebie pasują... Leo, Cleo. :D I możesz zacząć jeśli chcesz, będę wdzięczna. I wcale nie musisz się spieszyć. c:]

    CLEO

    OdpowiedzUsuń
  42. Od burzy minęły raptem dwa miesiące; Anubis zdążył jednak zyskać profity na wielu płaszczyznach. Skrzętnie wykorzystywał pirokinezę do własnych, nie zawsze czystych celów; rozliczał rachunki, zdejmował długi i bawił się w boga, wymierzając sprawiedliwość. Trudno było odciągnąć go od raz postanowionego. Rzeczywistość była dość kuriozalna; Anubis bowiem nie był osobą zdrową. Jego umysł od lat nękała jakaś choroba, mącąca osąd i znieczulająca na pewne gałęzie życia. Nie był idiotą; ba, trudno było odmówić mu biegłości i ponadprzeciętnej elokwencji. Operował słowami z najwyższym kunsztem, a modulację zdołał wyszlifować do poziomu prawie że mistrzowskiego. Nic więc dziwnego, że rzadko kto rzucał się z motyką na słońce, chcąc rozdmuchać męskie, rozbestwione ego. Seth był typem osobnika, którego po prostu się unikało. Nieważne jak wielkie jaja się miało.
    A Ahern miał jedną zasadniczą wadę, niepozostawiającą nawet śladu nadziei na lepsze jutro. Bezwzględność. Nie miał skrupułów. Jeśli palił żywcem, robił to bez mrugnięcia okiem. Jeśli wbijał nóż w czyjeś bijące serce, robił to bez drgnięcia powieki. Jeśli szeptał ogniste słowa, stające się rzeczywistością, robił to bez żadnego wahania w głosie. Jeśli ktoś kazałby mu przeszyć ostrzem drobną pierś niemowlęcia, pewnie nawet by się nie zastanowił.
    Rzeczywistość jednak nie była tak brutalna. Lecz Seth nie protestował, zadowolony z obrastającej go legendy; w końcu najsłabszym ogniwem ludzkiej egzystencji z reguły był strach. Zwykły, prozaiczny strach, śmiercionośną kosą spadający na ludzi, zbyt przerażonych, by stawić przeciwnościom opór.
    Lęk często stanowił serce operacji; wystarczyło w niego uderzyć, nakarmić i pozwolić, by wzrastał. Wystarczyło nasycić go kolejnymi kłamstwami, oprzeć na nowych faktach, aby jak najszybciej osiągnąć zwycięstwo.
    I Seth to wiedział. Wiedział jak zawodna bywa ludzka psychika. Wiedział, że w układankach najsłabsze ogniwo stanowił z reguły człowiek. Człowiek niedoskonały, zmącony strachem i pozbawiony racjonalności.
    Dlatego właśnie Ahern nauczył się ukrywać swoje irracjonalne zachowania. Nie, że ich nie miał. Nawet on posiadał wewnętrzne demony, mogące obudzić go rozdzierającym krzykiem w samym środku bezgwiezdnej nocy. Nawet on nie każdego z tych demonów był w stanie przegonić. Czasami potrzeba było czegoś więcej niż własnej, wewnętrznej siły.
    Seth wiedział jednak, że pokazywać strach... to sukcesywnie kopać sobie mogiłę. Ludzie, wierzący w Twoją niezniszczalność, niezniszczalnym Cię uczynią. Bo gdy każdy będzie się Ciebie bał, kto odważy się podnieść rękę na legendę?
    Była noc. Noc ciemna i czarna; nie bał się nocy. Jednym skinieniem palca mógł rozproszyć bezdenne ciemności. Jednym skinieniem palca mógł wydobyć z własnego ciała światło latarni, mogące stać się przeklętym drogowskazem, prowadzącym wprost na wzburzoną wodę.
    Szakal postępował krok za nim; nie miał dziś żadnych informacji, wymagających biegania po dachach i doskonalenia własnej tężyzny fizycznej poprzez wesołe skoki między budynkami. Z tego powodu psisko mogło postępować za nim.
    Seth nie wyczuwał jego bólu. Nie miał psychicznych zdolności pojmowania zwierząt ani nadludzkich zmysłów; ba, nie posiadał węchu, więc nawet krew trudno byłoby mu poczuć.
    Pies stanowił jego węch.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pewnej chwili dostrzegł człowieka, wyraźnie przestraszonego; Seth wyglądał raczej jak typowy dresiarz, niźli znany przestępca, pozbawiony skrupułów i zahamować.
      Choć fakt, iż mężczyzna się do niego odezwał na chwilę wybił go z rytmu.
      — Szakal? — odezwał się ochrypłym głosem w kierunku psa, chcąc zyskać potwierdzenie tych słów. Zwierzę zaskomlało żałośnie, a spostrzegawczość Aherna od razu włączyła lampkę tuż nad jego umysłem. Skinął głową, obracając się plecami do mężczyzny.
      — Czytanie w myślach, czy rozmowa ze zwierzętami? — spytał, odwracając się przodem do Leo, a jego głos brzmiał zimno, lecz nie przerażająco, czy wrogo. Skinął dłonią na psa, pozwalając mu ruszyć w kierunku towarzysza. — Żadna z tych mocy nie zapewnia bezpieczeństwa na tyle, by włóczyć się po nocy w jednej z najniebezpieczniejszych dzielnic — ciągnął, obserwując kroczącego psa. Naprawdę wyraźnie utykał. Wcześniej jednak tego nie zauważył. Czy nawet jego pies się go bał? — W porządku. Opatrz go, doktorku, a obiecuję, że większego psychola niż ja nie uda Ci się spotkać — szepnął, choć nie miał zamiaru stawać w płomieniach. Miał na tyle oleju w głowie, by nie zużywać energii na denny pokaz, rozdmuchujący ego. — Śmiało, poświecę Ci — zbliżył się do psa, a wokół nich wszystkich wyrósł płomienny okrąg, rosnący do rozmiarów ognistego ogrodzenia. — Może potrzebujesz więcej światła?

      Anubis

      Usuń
  43. [No i bardzo dobrze, że przychodzisz po ten wątek, bo mam nawet przygotowany pomysł i mam nadzieję, że ci się spodoba! Otóż myślałam nad tym, żeby Leo i Chey mieli ze sobą styczność już wcześniej. Może jakiś bliski kumpel Leonarda kiedyś spotykałby się z Cheyenne? Wszyscy znajomi mogliby ją uwielbiać, właśnie z wyjątkiem Montgomery'ego, który od początku miałby złe przeczucia? Potem ona oczywiście zniknęłaby z całą kasą tego mężczyzny. Teraz mogliby się spotkać w szpitalu. W przeszłości Reynolds jest mnóstwo tajemnic, ale planowałam, żeby jej siostra była bardzo poważnie chora. Mogłaby ją odwiedzać, a ponieważ korzysta z fałszywego nazwiska, oczywiście Leo niczego by nie skojarzył i widząc Chey, myślałby, że próbuje ona teraz z kolei naciągnąć biedną, bezbronną dziewczynę. Mógłby wyciągnąć ją z sali, a że chciałby jej nawrzucać, zaprowadziłby ją do ustronnego miejsca, żeby nikt tego nie słyszał. Najlepiej do kanciapy, w której trzymane są leki albo w jej pobliże, bo do środka mógłby wparować ćpun, który chciałby ukraść medykamenty, zacząłby wymachiwać bronią, bo oni mogliby go nakryć i wziąłby ich na zakładników xD To teraz mów, co myślisz o takim pomyśle, jeśli coś ci nie odpowiada albo chcesz zmodyfikować to wal śmiało, jestem otwarta na sugestie :) ]

    Cheyenne Reynolds

    OdpowiedzUsuń