08 maja 1970

When my cats aren't happy, I'm not happy

Molly Lou Rose, 20 lat, studentka weterynarii, dorywcze kelnerowanie, kulawy, jednooki Odyn, ukrywana moc empatii 

Nie wie jeszcze dokładnie, jak to działa, ale gdy dotyka innych, myśląc o czymś przyjemnym, wprawia ich w lepszy nastrój. Na początku zdarzyło jej się spowodować kilka wybuchów złości czy płaczu, jednak coraz lepiej nad tym panuje, rozweselając przypadkowe smutne buzie w metrze i autobusach. Inni ludzie ją interesują, ale tylko z bezpiecznej odległości. Obserwuje, wyciąga wnioski, w głowie dorabia historie. Tworzy swój własny świat, coraz bardziej zamykając się na ten prawdziwy, który, szczególnie ostatnio, trochę ją przeraża. Ma wrażenie, że lepiej rozumie przypadkowe zwierzę niż drugiego człowieka, rodzinie obiecuje, że popracuje nad swoją zamkniętą naturą i ma nadzieję, że liczą się internetowe, prowadzące donikąd znajomości i te nawiązywane zupełnym przypadkiem na ulicy, których nie ma w planach kontynuować; za bardzo polubiła nagłe pojawianie się i równie nagłe znikanie. Nie paraliżuje jej nieśmiałość, nie płonie rumieńcem przy każdym kontakcie, interesuje ją los ludzkości i dobry nastrój bliźniego, jednak od budowania niepewnych długotrwałych relacji zdecydowanie bardziej woli książki i dobra telewizji oraz kinematografii lub po prostu długie wędrówki pełne obserwacji, przypadkowych rozmów i przygód.

W tytule Percy Bysshe Shelley, na zdjęciu Dominika Białkowska. Witam wszystkich ciepło tej zimnej, deszczowej wiosny i zapewniam, że Molly da się wciągnąć w różnego rodzaju wątku, wbrew pozorom. Zachęcam do kochania, nielubienia, dzikich przygód, kryminałów i wszystkiego, co wam tylko przyjdzie do głowy. Przypadkowych znajomości Molly nawiązała wiele, podobnie jak tych internetowych. Można coś rozwinąć. 

14 komentarzy:

  1. [Czeeść, siostrzyczko! <3 Jak już mówiłam, Molly jest świetna, mam nadzieję, że zostanie tutaj długo i poprowadzi dużo super wątków (włącznie z tym z Alexem) c; Jeśli chcesz ustalić początek wątku tutaj, to nie ma sprawy, a jak wolisz na mailu, to też wiesz, gdzie do mnie pisać.]

    Alexander

    OdpowiedzUsuń
  2. [Cytat w tytule mnie idealnie opisuje. Naprawdę. Trochę się poczułam jak stara panna, ale do starej mi bardzo daleko, więc źle nie jest. Molly na pierwszy rzut oka wydaje się być taka delikatna, że ojejku. Wystarczy dmuchnąć i jej nie ma, ale równie dobrze to może być tylko moje pierwsze wrażenie, a panna okaże się w rzeczywistości być zupełnie inna. Ładna dziewczyna z cudownym kotem! Dobrej zabawy życzę i udanych wątków, a jakby co to zapraszam do siebie. Może Dee będzie się nadawała na osobę poznaną przez internet. c: ]

    Desiree Lancaster

    OdpowiedzUsuń
  3. [Tytuł mnie kupił. Kocham koty, więc nie mogłoby być inaczej, o! I samo zdjęcie też idealnie pasuje do Molly, która swoją drogą ma bardzo słodkie i kochane imię. W ogóle cała jest słodka; mega pocieszna z niej osóbka. Taki delikatny jak skrzydła motyla okruszek, która pragnie siać dobro i zabijać zło. Dobra wróżba, że na blogu oprócz kółeczka sadystycznych psychopatów znalazły się też dobre duszki, pełne wewnętrznego światła i wykorzystujące moce do dobrych celów. Jest naprawdę kochana, świetnie wykreowana postać, a ten krótki tekst niesamowicie uderza w moje serduszko!
    Wprawdzie bałabym się, że Anubis ją skrzywdzi, ale jeśli miałabyś chęć, możemy coś skrobnąć z moim małym płomyczkiem]

    najgorętsza 1/2 administracji & Anubis Ahern

    OdpowiedzUsuń
  4. [Witam uroczą blondyneczkę :D.
    Jak miło, że w końcu ktoś nie morduje, kradnie i tym podobne, tylko uszczęśliwia (co się do cholery dzieje z tym miastem?)
    Pani, mimo że skryta, wydaje się być dobrą osóbką i zawsze może znac się z Tobiasem przez internet, o ile mój gburowaty cham jej nie zniechęci na wstępie ;)]

    Tobias

    OdpowiedzUsuń
  5. [Dzień dobry! Już wczoraj się przyglądałam karcie, ale nie bardzo umiałam zebrać słowa, by cokolwiek napisać. Chodzi o to, że jestem pod wrażeniem. Ta moc empatii, ma w sobie coś, co sprawia, że sama się uśmiecham wyobrażając sobie chwile, gdy na smutnych twarzach za jej sprawą pojawia się uśmiech. Ach! :)]

    Jimmy S.

    OdpowiedzUsuń
  6. [Witam pięknie! Ach, czyżby to bohaterstwo było związane z jego zwierzakową działalnością i mocą ? Tak w ogóle to myślę, że nasze postacie miałyby wiele wspólnych tematów do rozmów. :D]

    Leo

    OdpowiedzUsuń
  7. [Niestety na razie nie oglądam, gdyż z reguły nie mam kiedy, a jeśli już mam czas to nie mogę się zebrać. *chlip*
    Breaking Bad oglądam już od... roku? I jestem w połowie drugiego sezonu, powinnam dostać jakiś medal za serialowe lenistwo!
    Lubię dziwne pytania, dziwne rozmowy i dziwne osoby, dlatego posyłam Ci wirtualnego huga za ten pomysł, gdyż baaardzo bardzo mi się podoba. <3
    W sumie nie pomyślałabym, że znajdzie się tu taka druga postać równie mocno uwielbiająca zwierzątka, ale proszę! Leoś ma kompana, z którym może rozwijać swoją pasję.
    Postaram się do jutra skrobnąć ładne rozpoczęcie. :)]

    Leo

    OdpowiedzUsuń
  8. [Pomysł mi się podoba, a w zamian za podsunięcie, obiecuję zacząć. Mam nadzieję że uda mi się dzisiaj, ale ten tydzień jest dla mnie wyjątkowo nie łaskawy z czasem i mam nadzieję, ze nie zniechęci Cie do pisania z moim panem trochę oczekiwania.]

    Tobias

    OdpowiedzUsuń
  9. [I oto jest rozpoczęcie, chociaż nie powiedziałabym, że ładne. Założyłam taką sytuację: Leo w ogóle nie kojarzy Molly, ale ona za to jak najbardziej zna z widzenia mojego pana. Może tak być? A dziecko to on już ma, takie włochate i chodzące na czterech łapkach. <3]

    Nie idź tam, nie zdradzaj mnie!
    - Uspokój się, Rocky, nie histeryzuj, dobrze wiesz, że kocham tylko ciebie.
    Gdybyś kochał, to nie chodziłbyś do innych!
    Z gardła Leonarda wydobył się przeraźliwy jęk – mężczyzna zamknął drzwi od kawalerki najszybciej jak mógł, byleby nie musieć już wysłuchiwać lamentów swego pupila, zazdrosnego o regularne wypady swego pana do schroniska. No cóż, najwidoczniej dla każdego gatunku pojęcie zdrady kryło kompletnie inne znaczenie. Leo jednak nie respektował zdania czworonoga, nie miał najmniejszego zamiaru rezygnować ze swojej pasji tylko dlatego, iż Rocky dostawał spazmów za każdym razem, gdy jego pan udawał się do przytułku. Mały zazdrośnik musiał się w końcu nauczyć, że nie zawsze będzie dostawał to, na co w tym momencie ma ochotę. Nie można przez całe życie zachowywać się jak rozpieszczony, rozgrymaszony futrzak, kiedyś trzeba dorosnąć, o!
    Leo niespiesznym krokiem skierował się w stronę schroniska, po drodze zwracając uwagę na każdy szczegół otoczenia, obserwując ludzi przechodzących nieopodal, dostrzegając ślady pękającej farby na budynkach, próbując rozpoznać kwiaty rosnące na niewielkich kawałkach trawy, patrząc na gałęzie drzew leniwie poruszających się na wietrze. Podziwiał to wszystko, lecz nadal nie potrafił wykrzesać z siebie sympatii do tego miasta, mimo iż nie dało się odmówić mu piękna – zwłaszcza w tych dzielnicach, gdzie zieleń była wszechobecna. Istniały miejsca z pewnością piękniejsze i bardziej sympatyczne, w których Leo poczuje się jak w domu, szkoda tylko, że jeszcze nie udało mu się odkryć tej jedynej miejscowości przemawiającej do niego w stu procentach.
    Ledwo przekroczył bramę schroniska, a już coś potężnego i włochatego skoczyło na niego, powalając mężczyznę na ziemię. Leo syknął z bólu, lecz chwilę później zachichotał, gdy kudłate psisko zaczęło lizać go po twarzy. Jego ulubieniec, potężny owczarek niemiecki Loki, wyrwał się dziewczynie, która się nim w tym momencie opiekowała. Ta tylko uśmiechnęła się przepraszająco, podała Leonardowi smycz i oddaliła się pospiesznie, nawet nie oglądając się za siebie.
    - Cześć, chłopie, dawno się nie widzieliśmy – mruknął Montgomery, drapiąc za uchem rozanielonego czworonoga. Starał nie przejmować się tym, że owczarek był od stóp do głów pokryty błotem, które stopniowo materializowało się także na ubraniach mężczyzny. - Chyba czas się wykąpać, mój drogi.
    Duet człowiek-pies przechadzał się powoli między boksami, wywołując ogólny rozgardiasz – psy szczekały i wyrażały swój entuzjazm na widok człowieka, który potrafił je zrozumieć, Loki skakał jak oszalały, próbując wyrwać się ze smyczy. Leo natomiast starał się nadążyć za słowotokiem rozbrzmiewającym w jego głowie – dziesiątki głosów przekrzykiwały się w umyśle Leonarda, krzyczały, piszczały do tego stopnia, że ten w chwili nieuwagi puścił smycz, pozwalając Lokiemu pobiec przed siebie. Leo tak często odwiedzał schronisko, lecz nadal nie przyzwyczaił się do hałasu – tego tradycyjnego, jak i rozbrzmiewającego w głowie.
    Dopiero po dłuższej chwili Leo zorientował się, iż Loki zdążył podbiec do młodej, nieznanej mu dziewczyny i również zaczął ją napastować, przy okazji integrując jej ubranie ze swoim błotkiem.
    - Wszystko w porządku?

    Leo

    OdpowiedzUsuń
  10. [Cześć, Molly! Co do tego wymyślania wątku to można założyć, że auto Chrisa się popsuło, więc musiał pożyczyć chwilowo od kolegi. Problem w tym, że ten jest taksówkarzem, więc Twoja panna w trakcie ulewy mogła wpaść mu do auta z życzeniem odwiezienia do domu. :P]

    Chris

    OdpowiedzUsuń
  11. [Właściwie można by coś stworzyć. A masz jakiś konkretny pomysł na wątek, czy jednak burza mózgów i coś kombinujemy? Z czego uprzedzam, że tymczasowo idzie mi to powoli (w sensie, że myślenie i pisanie), bo trochę mam zamieszania (w życiu i przy planowaniu nowej postaci) ^^"]

    Jimmy S.

    OdpowiedzUsuń
  12. Alex siedział przy biurku, usiłując skupić się na szkicowniku przed sobą. Stukał w kartkę świeżo zaostrzonym ołówkiem, tak naprawdę nie mając ani pomysłu, ani chęci na wzięcie się za swoje najnowsze zadanie, nie mógł przecież jednak się poddać. Rozpraszała go ocierająca się o jego łydki i wyraźnie domagająca się jego całkowitej uwagi Luna i Molly jak zwykle biegająca po domu w pośpiechu. Oczywiście tak naprawdę nie wolałby mieszkać sam, w bardziej pustym i przez to pewnie mniej przyjaznym mieszkaniu, ale czuł, że to jego obowiązek jako starszego brata, żeby zawsze trochę ponarzekać na obecność siostry. Tak w ramach zacieśniania rodzinnych więzi.
    Nawet się nie zdziwił, kiedy Molly wpadła do jego pokoju, jak zwykle nie kłopocząc się pukaniem. Odwrócił się do niej i uśmiechnął, unosząc brwi po jej słowach. Po tylu latach dobrze już się znał na jej poczuciu humoru i w sumie była to jedna z rzeczy, która zdecydowanie ich łączyła.
    – Tak, tak, możesz na mnie liczyć, mamo – podkreślił, nie potrafiąc odmówić sobie szerokiego uśmiechu, który jednak szybko opuścił jego usta.
    To znowu się działo. Nagle znalazł się w bocznej uliczce zaraz przy ich mieszkaniu. Pogoda wciąż nie dopisywała, ulice były mokre, a wiatr szarpał wszystkim, co tylko stanęło mu na drodze… Alex jednak nie odczuwał żadnego zimna, w ogóle nie odczuwał nic, po prostu stał w miejscu, a dwóch rosłych mężczyzn kierowało się w jego stronę. Jeden z nich podwinął rękawy i, albo Alexandrowi się wydawało, albo skóra tego faceta się dymiła. Cholera, czy z każdą osobą w tym mieści było coś nie w porządku? Nie sądzę, że ich to obchodzi. Widziałeś, ile ładniutkich studentek mieszka w okolicy? zapytał nieznajomy co najmniej niepokojącym tonem.
    Zanim Alex poznał odpowiedź jego towarzysza, na powrót siedział na krześle przy biurku. Potrząsnął głową, wpatrując się w drzwi, za którymi właśnie zniknęła jego siostra i, kierowany nagłym impulsem i bardzo złym przeczuciem, zerwał się z miejsca. To nie mógł być przypadek, do tej pory nie miał żadnych wizji, który byłyby niepowiązane z kimś z jego otoczenia, a to… to było potencjalne niebezpieczeństwo, na które nie chciał narazić Molly. Na szczęście udało mu się ją złapać, gdy była już prawie za drzwiami. Złapał za dosłownie, za rękę, zanim w ogóle zdążył wymyślić jakieś wytłumaczenie dla swojego dziwnego zachowania. Serce waliło mu jak szalone i być może przesadzał, był może po prostu sam nie wiedział, co się z nim dzieje i co to wszystko znaczy, ale wolał być ostrożny. Szczególnie teraz, gdy media panikowały na temat nagłego skoku w przestępczości.
    – Czekaj, nie możesz teraz wyjść – powiedział, a jego wyobraźnia pracowała na najwyższych obrotach. – Ja… zapomniałem o czymś, widzisz, jesteś mi potrzebna, właśnie w tej chwili, okej? Kathy zrozumie, możesz zrzucić wszystko na mnie – dodał, kiwając głową. Chciał po prostu zatrzymać ją na kolejne parę minut i może ukradkiem wyjrzeć przez okno, aby upewnić się, że tych gości już tam nie ma.

    Alexander

    OdpowiedzUsuń
  13. [Czeeeść, chciałabym Cię przeprosić za to, że jeszcze nie dostałaś ode mnie odpisu - obiecuję, że do soboty go dostaniesz! :)]

    Leo

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam Rheona właśnie za jego fenomenalną grę aktorską i to, że w rzeczywistości jest naprawdę kochanym człowiekiem. Jako psychopatyczna mimika to coś, czemu nie potrafię się oprzeć. xD
    Co do wątku, przyszło mi do głowy tylko to, że Molly spotyka się w jakiejś wąskiej uliczce z facetem, chcącym zrobić jej krzywdę. Odruchowo i bezwolnie wpływa na niego mocą empatii i sprawia, że jego uczucia stają się rozwiane i gość odczuwa wyrzuty sumienia i chęć poprawy. Przeprasza są i sobie idzie...
    a Anubis obserwuje wszystko z góry i ciekawi go moc dziewczyny. Chce się więc czegoś dowiedzieć, a skoro ma ptaszka w klatce... :D]

    Anubis

    OdpowiedzUsuń