DZIENNIK SAMOBÓJCY
Autor: Felicia Ackerman
Podcięcie żył
Skala bólu: 2/5
Regeneracja: 2-6 min
Próba podcięcia żył nie była jakoś mocno wymagająca.
Położyłam się w wannie, żeby nie nabrudzić na podłodze i nieco niechętnie
zaczęłam przecinać skórę, potem coraz głębiej. Nigdy się nie okaleczałam,
dlatego bez wprawy zajmowało to więcej czasu i odczułam więcej bólu. A
przynajmniej tak podejrzewam… Wykrwawiałam się dość długo, nie było wcale
przyjemnie, ale kiedy już zamknęłam oczy i odpłynęłam, odczułam ulgę. Ocknęłam
się brudna z krwi, którą szybko z siebie spłukałam i pierwsze co to sprawdziłam
stan nadgarstka. Nawet nie było śladu. Nadal żyję. Pełna porażka.
Powieszenie
Skala bólu: 5/5
Regeneracja: 10-14 min
To było dość skomplikowane. I nawet bardzo nieprzyjemne.
Odnalazłam odpowiednie drzewo głęboko w lesie dokąd nie prowadziły żadne
ścieżki. Do ręki przywiązałam sobie ostry nóż, zaaplikowałam linę na konkretnej
gałęzi i zrobiłam staranną pętlę tak, jak pokazywali w poradnikach. Szybkie
związanie, krzesełko dla rybaków pod nogi i… kurwa, co za ból. Prawie narobiłam
w gacie przez to. Ale śmierć była bardzo szybka. Cholernie bolesna, ale szybka.
Ocknęłam się po kilkunastu minutach i… znów ten ból. Znów umarłam. I jak tylko
z powrotem się zregenerowałam, szybko odcięłam linę i opadłam na ziemię z
hukiem. Przez pierwsze chwile ciężko było złapać oddech, ale mimo wszystko –
przeżyłam. Problem w tym, że gdyby nie refleks, umierałabym tak w kółko.
Podsumowując – porażka.
Skok z budynku
Skala bólu: 4/5
Regeneracja: 8-11 min
Dotarcie do najwyższego budynku w mieście, nocą, nie było
prostym zadaniem. Nie dość, że samobójca, to jeszcze włamywacz. Mamo, kim ja
się stałam? No, nie o tym. Przy tej próbie był jeden, ogromny, naprawdę
monstrualny problem… lęk wysokości. Znaleźć się na dachu i stać tam było
ciężkie, a kiedy już zbliżyłam się do krawędzi, nie ma co oszukiwać, zwątpiłam.
Chciałam się wycofać, zrezygnować, to było zbyt straszne, ale los chciał
wystawić mnie jednak na próbę i jak głupio to nie będzie wyglądać –
poślizgnęłam się i poleciałam. Prosto w dół. Oglądanie miasta z lotu ptaka bez
skrzydeł było całkiem emocjonujące, gdyby nie trwało kilkunastu sekund. A potem
krzyk, niewyobrażalny ból i ciemność. Otworzyłam oczy po dłuższej chwili, leżąc
powyginana, ale nic mnie nie bolało. Podniosłam się na kolana, rozejrzałam, a
wszędzie wokół krew. No cóż. Wyjęłam z plecaka płaszcz, owinęłam się nim i
wróciłam do domu. Kolejna porażka.
Utopienie
Skala bólu: 5/5
Regeneracja: 2-3 min
Napełnienie wanny wodą, wskoczenie w kostium kąpielowy, woda
w szklance z palemką, jakbym miała drinka. Zapaliłam sobie świeczki, wlałam
płyn do kąpieli, weszłam do wody i relaks. Och, chwila, miałam się zabić. No
tak. Wypiłam wodę, odłożyłam szklankę, związałam włosy w koka i… zawahanie. Przecież
ciało będzie miało odruchy przetrwania. Nie miałam niestety żadnego pomysłu jak
samą siebie związać, dlatego postawiłam na żywioł. Trudno. Złapałam ramę wanny
i siłą się zanurzyłam, nie wstrzymując oddechu. Zaczęła się walka sama ze sobą,
woda chlapała, a ja zaciskałam mocno palce na wannie. W końcu ciało się
poddało, zacisk zwiotczał, a mi przestał doskwierać brak możliwości złapania
oddechu. Było mi wszystko jedno. Odpłynęłam. Nie wiedziałam nawet kiedy, a
zmysły wróciły na swoje miejsce, poderwałam się gwałtownie i zaczęłam kaszleć
wodą. Znów nie mogłam złapać oddechu. Walczyłam ze sobą, męczyłam się jak
nigdy, nie mogąc odkrztusić tego, co zalegało mi w płucach. Zaczęłam panikować.
Czy tak będę już zawsze? Co jeśli mi nie przejdzie? Iść po pomoc? Tak, to był
dobry pomysł. Próbując łapczywie łapać powietrze pobiegłam do sąsiadów. Byli
zdziwieni, ale szybko mi pomogli. Żyję. Znów porażka.
Postrzał w głowę
Skala bólu: 1/5
Regeneracja: 1-2 min
Stałeś przede mną. Wiedziałeś, że wiem. Przecież chwilę temu
rzuciłam ci zdjęciami w twarz. Panikowałeś. Bałeś się. Nie chciałeś stracić ani
mnie, ani jej. Ja mam pieniądze, a ona jest normalna. Pokazywałeś się z taką
pokraką tylko dla pieniędzy, a przy niej mogłeś czuć się jak normalny facet,
zaprosić na obiad do rodziców. No tak, miała blond włosy, ja co chwilę kolor
zmieniam. Miała proste zęby, idealną cerę. Ja mam wielkie jedynki ze szparą, a
ciało pokryte tatuażami. Ona pracowała w jakiejś małej firemce, ja - własne
studio tatuażu. Śmiała się z normalnych żartów, mnie bawią żarty o Żydach i
płodach. Jest ułożona, a u mnie w domu nigdy nie da się nic znaleźć. Ma golden
retrievera, ja mam łysego kota i dwa łyse szczury. Dlatego nie dziwiła mnie
twoja panika. Dowiedziałam się, mogłam zniszczyć twoje idealne życie z nią za
moje pieniądze. Nic dziwnego, że wyjąłeś pistolet. Nic dziwnego, że wymierzyłeś
prosto we mnie. Bałam się. Ty też się bałeś. Ale nie zawahałeś się. Strzał
padł, zdążyłam tylko otworzyć usta i już leżałam na ziemi. W moim własnym domu.
Zastrzeliłeś mnie w sypialni, w której dzień wcześniej wyznawałeś mi miłość i
rozprawiałeś nad tym, jaki pierścionek mi kupisz na zaręczyny. Uciekłeś.
Uciekłeś, zostawiłeś mnie tam, zostawiłeś nawet pistolet. A ja? Ja leżałam.
Spałam. Śniłam. Obudziłam się przerażona, podrywając szybko do siedzenia, a jak
już się ocknęłam w pełni… siedziałam w kałuży krwi. Dlaczego? Dlaczego nie
umarłam? Dlaczego otworzyłam oczy, choć włosy i ubrania miałam całe we krwi?
Pamiętam też, że dostałam prosto w głowę. Upadłam. A teraz wstałam i pobiegłam
do lustra w łazience. Nie ma śladu, a ja wyglądam jak potwór. Wróciłam do
pokoju, pistolet leży na podłodze. Wzięłam go w ręce i… strzeliłam sobie w
skroń. Nie wiem dlaczego. Nie wiem po co. Nie wiem. Nie mam pojęcia. To był
szok. Ale znów upadłam. Huk i leżę. I znów wstałam, otoczona większą ilością
krwi. Co się ze mną stało?
Dekapitacja
Skala bólu: ??/5
Regeneracja: ??
Boję się. Nie spróbuję. Z resztą, jak mam spróbować? Sama
sobie głowy nie utnę. A nawet jeśli znajdę sposób, to co stanie się potem? Czy
do mojej głowy wyrośnie ciało? A może do mojego ciała wyrośnie nowa głowa? A
jeśli i to i to? Będzie mnie dwie? Jak? Dlaczego? Jakim cudem? Nie wiem. Nie
wiem i się boję. Jestem przerażona. Żadna śmierć nie wywarła na mnie takiego
wrażenia, jak myśl o tym. Z resztą, nie zrobię tego, na pewno nie. Ryzyko jest
zbyt wielkie. Ale… chciałabym umrzeć. Albo chociaż poznać sposób, w jaki mogłabym
kiedyś ze sobą skończyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz