
Cheyenne Reynolds

Pierwszy raz zobaczyłem ją przed burzą; obleczona w kuriozalny strój iluzjonistki stanęła przed kontuarem, uśmiechając się tajemniczo. Pamiętam jak wyszeptała hasło, a jej miękki głos brzmiał tak prawdziwie, że jedynie skinąłem głową.
Ruszyliśmy na zaplecze, a ja odkryłem przed nią mój pierwszy sekret; odsłoniłem gamę spluw i strzelb; od małych krótkich pistoletów... aż po karabiny maszynowe. Dobrze nam się rozmawiało... widziałem jak bardzo jest rozproszona, z trudem przygryzałem wargi, powstrzymując się od ulegnięcia kleptomanii. Ale nie udało się. Okradłem ją, cholera Nie spodziewałem się jednak, że i ona mnie wtedy okradnie. Okradliśmy się, cholera, wzajemnie. W jednym momencie. Czaicie? Chyba z trzy razy umawialiśmy się na wymianę łupów... zresztą, kto by to liczył. Nigdy jednak do tego nie doszło, a my... cóż, lądowaliśmy w łóżku. Przyznam, że nigdy nie miałem lepszej kochanki. Uwielbiałem wodzić palcami po jej skórze, głaskać piękne rude pasma, gdy szeptałamoje imię Seth i ostrożnie obejmować ramieniem, gdy z przyjemności zaciskała palce na pościeli. Jej mruczenie napełniało mnie satysfakcją; słodkie jęki były jak miód, delikatnie otulający zmysły. Cholera, uwielbiałem to. Uwielbiałem jak kończyła z moim imieniem Sethem na ustach, lubieżnie warczała na ucho i wodziła palcami po mojej klacie, drażniąc się i prosząc o więcej.
Ale... potem nadeszła burza. I od burzy jej nie widziałem....
Ruszyliśmy na zaplecze, a ja odkryłem przed nią mój pierwszy sekret; odsłoniłem gamę spluw i strzelb; od małych krótkich pistoletów... aż po karabiny maszynowe. Dobrze nam się rozmawiało... widziałem jak bardzo jest rozproszona, z trudem przygryzałem wargi, powstrzymując się od ulegnięcia kleptomanii. Ale nie udało się. Okradłem ją, cholera Nie spodziewałem się jednak, że i ona mnie wtedy okradnie. Okradliśmy się, cholera, wzajemnie. W jednym momencie. Czaicie? Chyba z trzy razy umawialiśmy się na wymianę łupów... zresztą, kto by to liczył. Nigdy jednak do tego nie doszło, a my... cóż, lądowaliśmy w łóżku. Przyznam, że nigdy nie miałem lepszej kochanki. Uwielbiałem wodzić palcami po jej skórze, głaskać piękne rude pasma, gdy szeptała