26 maja 1970

You'll never walk alone

                             
 25 lat | bezrobotny poszukujący | zdolność wezwania czterech jeźdźców | stały bywalec barów |   nieprzyzwoicie wysoki | miłośnik psów | uzależniony od papierosów | sierota | pianista | "El"

Arogant, egoista, cynik, intrygant, indywidualista, dupek. Typ spod ciemnej gwiazdy, postrach matek, czarny charakter, głaz emocjonalny, Elijah Thornton. Człowiek o wielu twarzach, każdy po trochu, nikt w całości. Pasjonuje się zatruwaniem ludziom życia, a w wolnych chwilach zatruwaniem samego siebie. Zawodowy manipulant. Profesjonalny kłamca. Urodzony gracz. Nie waha się, wykorzystuje wszystkie słabości. Nie można mu ufać, chociaż nie raz ludzie są do tego skłonni. Otaczająca go tajemnica i urok osobisty przyciągają jak magnes. Czaruje słowami, obezwładnia uśmiechem i morduje wzrokiem. Nie chcesz go znać, ale nie możesz mu się oprzeć. Zagadka, chaos, szaleństwo. Nie próbuj go zdenerwować. Możesz tego nie widzieć, ale nigdy nie chodzi sam. Czterej jeźdźcy apokalipsy, choć sam woli nazywać ich Edd, Eddy, Fred i Freddy, zawsze są obok, tylko czekają na wezwanie. 

Otwierasz oczy i nie jesteś sam. Gdzieś tam są, w cieniu. Nie czekają, nie ukrywają się, nie pozwalają ci zapomnieć, dają ci o sobie znać na każdym kroku. Drapanie, słyszysz to wyraźnie. Drapanie przypomina kopanie tunelu, słodkiej drogi ucieczki, drogi na wolność. Dobrze wiesz co się stanie gdy się wymkną i wiesz co będzie gdy ich wypuścisz. Co robisz? Zamykasz oczy, ale to już nie ma znaczenia. Nigdy już nie będziesz sam. Krzyczysz tak długo aż brakuje ci tchu. Czujesz wilgoć na policzkach, palący ból w gardle, złość i ich obecność. 

[ Zapraszam do wątków z moim panem (toksyny wcale nie są takie złe) każdy mile widziany! ] 

17 komentarzy:

  1. [Witamy się radośnie z miłym panem. I zapraszamy do siebie. Mamy nawet jakiegoś burka, z którym wychodzimy na spacery.]

    Callahan J.

    OdpowiedzUsuń
  2. [Jeśli El bywa stałym bywalcem również tych podłych barów, to mogą się kojarzyć stamtąd/tam możemy zacząć. Ewentualnie El mógłby trafić do jednego z takich, w których odbywają się te miłe nielegalne walki, w których bierze udział Call i jakimś cudem się na taką dostać.
    Chyba, że będą się już właśnie kojarzyć i zaczniemy od bardzo nocnego/wczesnoporannego spaceru Calla z psem, który mu się zerwie ze smyczy.]

    Callahan J.

    OdpowiedzUsuń
  3. [Z jakiegoś powodu jest mi go szkoda. Chociaż nie potrafię powiedzieć dlaczego. Pan ma bardzo ładne tatuaże, które mnie zawsze przyciągają. Taka drobna słabość. ;>
    Cześć! Baw się dobrze, ciekawych wątków i długiego pobytu życzę.^^]

    Desiree Lancaster
    William Hudson

    OdpowiedzUsuń
  4. [Ojejuniu, ideał mojej Blue ♥ Uwielbiam toksyczne postacie, serio. Są perfekcyjne do ukochiwania.
    I ogromny plus za nick, choć oczywiście nie wiem czy wybrany z pobudek, za które mi się podoba :>
    Masy wątków życzę, nieustającej weny i dobrej zabawy! W razie chęci zapraszam do siebie.]

    Bluebell Murphy & Anthony Ward

    OdpowiedzUsuń
  5. [Pomysłów cała masa. Poczynając od robienia krzywdy mojej Blue, przez robienie krzywdy Twojemu Thornton'owi, na niezwykle niezdrowej przyjaźni/miłości kończąc. Oczywiście wszystko do rozwinięcia, ale wolałabym wiedzieć w którym kierunku z pomysłem zmierzać ;)]

    Bluebell

    OdpowiedzUsuń
  6. [Pasuje mi ten układ i chętnie skorzystam z tego, że masz chęć do zaczęcia. Dziękuję.]

    Callahan J.

    OdpowiedzUsuń
  7. [Od zera za długo by się dochodziło do ciekawszych momentów, w końcu nie od pierwszego spojrzenia będą pałać do siebie niezdrową miłością ;) Więc jestem za tym, żeby się znali, ale niekoniecznie jakoś super. Blue stale gdzieś chodzi i pije, bo na trzeźwo jakoś świata nie ogarnia, więc mogliby się wtedy spotykać. Coś tam między nimi mogło już być, a właściwie biorąc pod uwagę jej upodobania to na pewno coś było, ale z chęcią teraz przyjmiemy jakieś stany zazdrości, rzucanie o ścianę, drapanie i dziki seks na zgodę, po którym nie następuje długie leżenie w objęciach. I ogólnie mi się marzy dużo przesadzonej dramy, o. I płacz. Blue lubi płakać. Dasz mi? :>]

    Bluebell

    OdpowiedzUsuń
  8. [Tak sobie myślę, że raczej nie mają w zwyczaju umawiania się na randki, więc może zaczniemy tak: Pójdzie sobie El do jakiegoś baru i tak się akurat złoży, że będzie tam Blue, standardowo otoczona wianuszkiem mężczyzn co niesamowicie go wkurzy? A co już dalej się zadzieje to się zobaczy :D
    A mogę prosić o zaczęcie? Sama mam już cztery na głowie, a strasznie tego nie lubię :P]

    Blue

    OdpowiedzUsuń
  9. [To ja tylko powiem, że Pan jest naprawdę atrakcyjny. I to nie pod względem wizualnym (chociaż tu też niewiele mu brakuje). Bardziej chodzi mi o kreację. Kto nie lubi Bad boyów? Sądząc po tym jak zwykłam tworzyć swoich Panów, ja lubię ich bardzo. Także Twój nie jest wyjątkiem. Do tego ma interesującą moc. Nawet ostatnio z Anubisem rozmawiałam o wątku, w którym Panowie (Chris & Anubis) się kłócą, a nagle ktoś na ulicy wypuszcza Jeźdźców Apokalipsy, co psuje im szyki w kłótni i wprawia ich w konsternację. A teraz spadasz Nam znikąd i idealnie wpisujesz się w ten schemat. Aż by wypadało zrobić wątek na trzy osoby, haha. Tak się da? :D]

    Chris Tucker

    OdpowiedzUsuń
  10. [Zapłon szachisty. Ale czy płonące szachy nie są czymś niezwykłym? :D
    Mój ognisty szachista czuje się obgadywany przez Pana wyżej, ale z moją (nie mojego pana) władzą, mogę nam za darmo załatwić trzyosobowy wątek!
    I faktycznie spadł nam z nieba, bo ustalałyśmy sobie taki piękny wątek... a tu jak znalazł!
    Póki co mnieeejsza.
    Podoba mi się kreacja tego pana. No i imię. Ma bardzo interesujące imię! O zdjęciu nie będę wspominać, pomimo że bardzo wpasowuje się w klimat i... podoba mi się po prostu, no!
    Karta też jest estetyczna i starannie napisana. I ta moc... a nazwanie jeźdźców... dobrą herbatę robią, nie? :D
    W każdym razie, życzę Ci masy chęci, wątków i długiego stażu! No i oczywiście, szykujmy się psychicznie na nasz piękny wątek dla trzech osób! ]

    najgorętsza 1/2 administracji & Anubis Ahern

    OdpowiedzUsuń
  11. W wieczory wolne od pracy, choć było ich niewiele, nigdy nie siedziała w domu. Świadomość, że musi patrzeć na matkę, która każdego dnia coraz mniej przypomina siebie sprawiała, że także Blue traciła część duszy. Dlatego wychodziła na miasto i robiła wszystko, by zapomnieć o piekle które czekało na nią w budynku, w którym powinna się czuć bezpiecznie.
    Nie była przywiązana do żadnego szczególnego lokalu. Właściwie to rzadko pojawiała się w którymś kilka razy z rzędu, co spowodowane było sposobem, w jaki działała na mężczyzn. Nigdy nie uważała się za piękność, wręcz przeciwnie. Biorąc pod uwagę swoją przeszłość osobiście czuła do siebie jedynie obrzydzenie, ale nie narzekała, kiedy na każdym kroku pojawiało się stadko mężczyzn nią zainteresowanych. Akurat w takich momentach zachowywała się jak większość kobiet. Kokietowała, flirtowała i urokliwie przewracała oczami z delikatnym uśmiechem w zamian za kolejne drinki, a czasami nawet i więcej.
    Nigdy nie wiedziała kiedy się go spodziewać. Wiedziała tylko, że miał niesamowity dar znajdowania się w tym samym miejscu co ona i psucia całej zabawy. Mężczyzna, którego odepchnął właśnie opowiadał jej o domku na plaży, do którego chętnie by ją zabrał, a ona chętnie by się tam wybrała, nawet jeśli musiałaby w jakiś sposób się za to odwdzięczyć. A teraz wiedziała, że z domku nici i biletów do opery pewnie też nie dostanie.
    Mimo wszystko nie była szczególnie zła. Z niemałą satysfakcją przyglądała się znajomej sylwetce, tatuażom i nieziemsko błękitnym tęczówkom, które zafascynowały ją przy pierwszym spotkaniu. Widziała wściekłość oraz napięte mięśnie i wywołało to zadziorny uśmiech na jej wargach. Już całkowicie zapomniała o czwórce mężczyzn jeszcze chwilę temu gotowych na spełnienie każdego jej życzenia. Liczył się tylko on i jego gwałtowność, którą tak bardzo chciała poczuć na swojej skórze.
    Zadrżała gdy pochylił się nad nią i gorącym oddechem owionął jej skórę. Zagryzła wargę niepewna co powinna powiedzieć. W końcu nie robiła nic złego. Te kilka namiętnych nocy między nimi nie było niczym więcej jak zabawą, sam tak powiedział, więc nie miał powodów do złości. Nie mieli się na wyłączność, ale z drugiej strony, nie miała nic przeciwko tej zaborczości.
    -Bawię się. –wymruczała muskając delikatnie wargami jego skórę i odsunęła się nieznacznie, by zerknąć w jego oczy. W jej własnych mój zobaczyć rozbawione iskierki pojawiające się za każdym razem, kiedy liczyła na coś więcej. –Strasznie długo kazałeś na siebie czekać, nudziłam się. –dodała robiąc minę niewiniątka.

    Bluebell
    [Żadna długość mi nie straszna, także luzik ;)]

    OdpowiedzUsuń
  12. Za każdym razem kiedy pojawiał się w zasięgu jej wzroku, cała jej uwaga była poświęcona jedynie jemu. Nawet teraz, mając do wyboru kilku mężczyzn, którzy mogliby zaoferować jej coś więcej, wybrała właśnie jego. Podłego skurwysyna, który poza upojną nocą i przetarciami na nadgarstkach nie dawał jej nic więcej. A może tylko tak próbowała sobie wmówić, bo wbrew pozorom dostała od niego coś, czego nie czuła już dawno. Nikłe, ale jednak, zainteresowanie, a zaborczość którą pokazał chwilę temu była na to idealnym powodem. Mógł mówić, że to tylko zabawa, że tylko na chwilę, że nic nie znaczy, ale gdyby to była prawda, nie wzruszyłby go widok Blue otoczonej innymi mężczyznami. Gdyby to była prawda znalazłby inną rozrywkę i nie zwrócił na nią najmniejszej uwagi.
    Posłusznie cofała się nawet na sekundę nie odrywając od niego rozbawionego spojrzenia. Mógł pokazywać jak dużym i złym jest chłopcem, jednak miał już okazję przekonać się, że na nią to nie działa. Tak, na mężczyzn którzy natychmiastowo się wycofali na pewno, ale nie na nią, spragnioną jego gwałtowności i silnego uścisku.
    Zaśmiała się uroczo w reakcji na jego słowa i przyciśnięta już do ściany przewróciła oczami zdając sobie sprawę jak bardzo tego nie cierpi. Prowokowała go nic nie robiąc sobie z napiętych mięśni i zaciśniętych zębów, które zdradzały jak bardzo musiał nad sobą panować.
    -No już, nie musisz się powstrzymywać. –mruknęła powoli wsuwając dłonie pod jego koszulkę. Dla Blue obserwatorzy nie byli problemem. Właściwie nic nim nie było. Przez te wszystkie lata zaginęła jakakolwiek moralność, która utrudniała jej pracę. –Tęskniłeś za mną, prawda? Dlatego tutaj jesteś. –zapytała przygryzając wargę i zerkając mu w oczy wręcz z tęsknotą, która jednak nie płynęła prosto z serca, a swoje źródło miała trochę niżej. Perspektywa spędzenia z nim kolejnej nocy wywołała rozkoszne dreszcze wzdłuż kręgosłupa. Od kiedy zaczęła patrzeć na świat bez narkotycznego otępienia rzadko pozwalała się komukolwiek do siebie zbliżyć, jednak El był wyjątkiem. Z aparycją łobuza i ciałem pokrytym tatuażami wywoływał w niej gwałtowny napływ endorfin, a wtedy wszystko inne przestawało się już liczyć.

    Bluebell

    OdpowiedzUsuń
  13. [Jakie on ma kontakty! Hej cześć, dobry wieczór!
    Fajny z Ela badboy, jest stworzony w ciekawy sposób. Faktycznie przyciąga i faktycznie mama zabroniłaby się z nim spotykać, a babcie okrzyknęły go diabłem (lepiej im nie mówić o czterech przyjaciołach bo biedne piekło ujrzą na własne oczy). Osobiście najbardziej ujął mnie sposób, w jaki nazywa jeźdźców <3
    Wielu ciekawych wątków, dużo czasu, ogromnego pokładu weny i jeszcze więcej pomysłów życzę!]
    Freya

    OdpowiedzUsuń
  14. Niewiele robiąc sobie z tego, że właściwie wszystkie pary oczu skierowane są prosto na nich, zamruczała rozkosznie czując nacisk jego warg. W tym momencie nie prowadziła żadnej gry, a zwyczajnie robiła to, na co miała ochotę. Łapczywie chłonęła dotyk jego dłoni powoli wędrujących wzdłuż jej talii oraz dotyk własnych delikatnie muskających jego skórę.
    Wiedziała, że będzie żałować swojej decyzji, zawsze żałowała. Był porywczy i często tracił nad sobą panowanie przez co nie raz zrobił jej krzywdę, jednak mimo wszystko nie potrafiła z tym skończyć. Po każdym kolejnym razie chciała więcej. Płacząc w ciemnej łazience chciała więcej. Przeglądając się w lustrze, patrząc na ślady wspólnie spędzonej nocy chciała więcej. Pragnęła jego zainteresowania, nawet jeśli objawiało się ono w ten sposób.
    Przez całe życie była traktowana jak przedmiot, przestawiana z miejsca na miejsce, dyktowano jej co ma robić, dlatego teraz mając całkowitą dowolność w swoich decyzjach nadal zachowywała się w sposób, w jaki wcześniej był od niej oczekiwany. Posłuszna, bezwolna, niczym szmaciana lalka gotowa na ciosy.
    Mimo że trzymał ją w żelaznym uścisku swoich ramion odepchnęła go odrobinę i splotła ze sobą palce ich dłoni. Zamierzała skończyć to przedstawienie i przenieść się w trochę bardziej prywatne miejsce, o ile ciasna toaleta za takie mogła uchodzić. Bez słowa więc ruszyła w jej stronę nie puszczając jego dłoni i obrzucając rozbawionym spojrzeniem zebraną widownię. Na twarzach niektórych doskonale widziała wymalowane zawiedzenie, co jeszcze bardziej poprawiało jej humor, a w połączeniu z jego słodką nieświadomością czuła wręcz dziką satysfakcję. Jeśli myślał, że może tak po prostu pojawić się i odstraszyć jej potencjalne ofiary, szczególnie po tym co widziała kilka nocy temu, to był w ogromnym błędzie.
    Zamknęła za nimi drzwi łazienki i odwracając się w jego stronę wzięła zamach, by policzek zaatakowany otwartą dłonią wydał jak najgłośniejszy dźwięk.
    -Co Ty sobie, kurwa, wyobrażasz? –syknęła przez zaciśnięte zęby teraz już nie kryjąc piętrzącej się w niej wściekłości. Dopiero co widziała go z jakąś głupią cipą, a jego wyzywające spojrzenie dawało jasny przekaz co do tego jakie miał plany, a teraz pojawiał się znikąd i czego oczekiwał? Że tak po prostu poleci za nim, da się zerżnąć i zapomni o tym co widziała? Pewnie dokładnie tak by było, jednak po tym jak jej przeszkodził zmieniła zdanie. Skoro sam chciał się bawić z innymi nie mógł wymagać, żeby Blue rozkładała nogi tylko przed nim.

    Bluebell

    OdpowiedzUsuń
  15. [Hej, Eli, ładne imię, ciekawe usposobienie. Ja tam lubię egocentryków. Nie wiem tylko czy Lien podziela moje zdanie. Po króciutkiej lekturze czuję jego intrygującą aurę, więc poznawanie go z karty dobrze się zaczyna. Ciekawa jestem czy tak samo tajemniczo byłoby we grze. Tymczasem witam się razem z Parris. ]

    Laurine

    OdpowiedzUsuń
  16. [Cześć! Aż żałuję, że przychodzę taka spóźniona, bo z tego, co widzę, spotkanie Eliego i Chey przypominałoby wybuch bomby atomowej, erupcję wulkanu lub jakiekolwiek inne niszczycielskie zjawisko, starcie ich charakterów mogłoby być naprawdę ciekawe ;) Mam nadzieję, że zostaniesz z nami jak najdłużej, będziesz się świetnie bawić i napiszesz mnóstwo intrygujących wątków, a w razie chęci oczywiście zapraszam do siebie, może uda nam się coś wymyślić!]

    ta kochana 1/2 administracji & Cheyenne Reynolds

    OdpowiedzUsuń