12 czerwca 2000

Let it fucking go.


Kriokineza (cyt. za Marvel Universe) - to psychokinetyczne działanie mikro, dzięki któremu zmniejsza się temperatura obiektu. Przez zmniejszanie częstotliwości mikro drgań można dostosowywać temperaturę obiektu do różnych stopni poniżej zera.


Gdyby miała siedmioletnią siostrzenicę, młoda pewnie zemdlałaby z radości, że jej ciotka jest Elsą z Kariny Lodu. Niestety, rzeczywistość jest dużo chłodniejsza (ha, ha, ha). Temperatura ciała Keiry zatrzymała się na 34,8 stopniach Celsjusza. Jest zatem wystarczająco niska, by dać się mocno we znaki, ale za wysoka, by kobieta mogła tak po prostu położyć się i zamarznąć. Wydaje się, że chwilowo temperatura jej ciała jest niewrażliwa na czynniki zewnętrzne. Keira próbowała się rozgrzewać na różne sposoby, a w przypływie szaleństwa siedziała w wannie pełnej wytworzonego przez siebie lodu. Nawet się nie przeziębiła. Temometr wciąż wskazuje niecałe 35 stopni. Może zyskała również dożywotnią odporność na katar?

Jedynymi wyjątkami są sytuacje (a było ich do tej pory niewiele), gdy użycie kriokinezy przekracza zwyczajowe schłodzenie piwa, czy zamrożenie brudnej kałuży. Przy wymagającym korzystaniu z mocy Keirze zamarzają końcówki włosów, rzęsy pokrywają się szronem, a oczy zachodzą mgłą. Przynajmniej tak wynika z zeznań świadków, którzy widzieli, jak postanowiła cisnąć soplem lodu wielkości prętu zbrojeniowego w zboczeńca, który dość głupio postanowił za nią iść. Kobieta nie odważyła się jeszcze przekroczyć tej granicy z obawy przed spadającą temperaturą ciała. Chyba jednak nie chce zamarznąć tak zupełnie, na śmierć.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz