05 maja 1970

Society often forgives the criminal; it never forgives the dreamer



Alexander Rose
22 lata | jasnowidz | student Camberwell College of Arts | dumny właściciel Luny | pracuje dorywczo w sklepie z pamiątkami w Tate Modern

Zaczęło się całkiem niewinnie. Kilka dni po burzy jego siostra szukała swoich okularów, wywracając całe mieszkanie do góry nogami i oskarżając go o schowanie ich gdzieś, więc Alex, zirytowany tą niepotrzebną paniką, spojrzał jej prosto w twarz i powiedział nie możesz po prostu zadzwonić do Kathy? Leżą u niej na szafce w kuchni, po czym wrócił do oglądania telewizji. Skąd to wiedział? Nie był pewny, ale oczyma wyobraźni widział te głupie okulary, które jego siostra jak zwykle zostawiła u swojej przyjaciółki. Nic nowego.
Potem w sobotę rano zadzwoniła ich mama, pytając, czy przyjadą na weekend, bo martwi się o nich w całym tym chaosie spanikowanych ludzi twierdzących, że są jacyś chorzy i powodujących dziwaczne wypadki. Alex chciał się zgodzić, ale nagle tknęło go, że to na nic, bo jego mama właśnie dostała pilne wezwanie do szpitala i jako jedna z najlepszych pielęgniarek będzie tam niezbędna przez cały dzień. Już wyobrażał sobie jej szefa, który niespokojnie krążył po przepełnonym chorymi korytarzu, wybierając jej numer. W tym samym momencie mama przeprosiła go, mówiąc, że ma kogoś na drugiej linii. Wybacz, kochanie, ale właśnie dzwonił pan Wright, potrzebują mnie w szpitalu na dziesięć minut temu, powiedziała mu po chwili i Alex usłyszał szelest kurtki, którą od razu zaczęła zakładać. Przyjedziecie za tydzień, jak wszystko się trochę uspokoi, dobrze? Kocham was, ucałuj ode mnie Molly. To również nie było nic nowego.
Zaczął poważnie zastanawiać się nad swoją świeżo nabytą, dziwną intuicją dopiero wtedy, gdy w pracy podeszła do niego jakaś wyraźnie zestresowana kobieta i powiedziała, że zgubiła gdzieś swojego dziewięcioletniego synka. Nie był to pierwszy raz, gdy rodzic zawieruszył dziecko w muzeum, więc Alexander wiedział, co robić. Już miał kierować ją prosto do ochrony, ponieważ to oni się tym zajmowali, kiedy zamarł z ręką na telefonie. Przecież jej syn siedział na tych szerokich schodach zaraz przy wejściu! Miał tak samo jasne włosy jak ona, do tego rozglądał się wokół z ciekawością, wodząc wzrokiem za przechodzącymi ludźmi, nie wyglądał nawet na przestraszonego. Okej, to było coś nowego. Właśnie w tym momencie Alex zrozumiał, że chyba wcale mu się nie wydawało, że podczas burzy dosłownie trzasnął go piorun.

OD AUTORKI

27 komentarzy:

  1. [Hej, ho! Muszę przyznać, że pan ze zdjęcia idealnie mi pasuje do jego osoby i posiadanej mocy, ideaalnie. W razie chęci zapraszam do nas. :>]

    Audrey

    OdpowiedzUsuń
  2. [Podoba mi się przedstawienie w karcie jasnowidzenia. Buźka i sama kolorystyka zdjęć też w jakiś sposób wydaje mi się mega klimatyczna! Podziwiam rozbudowanie zakładek, bo bardzo cenię szczegółowość. No i co więcej? Pięknie przedstawiony... mam nadzieję, że się u nas odnajdzie i będzie się dobrze bawił!
    Masy wątków, powiązań, chęci i długiego stażu!]

    najgorętsza 1/2 administracji & Anubis Ahern

    OdpowiedzUsuń
  3. [Cześć! <3 Uwielbiam wizerunek, który wybrałaś, Troye był jednym z pierwszy youtuberów, jakich oglądałam i zakochałam się w jego pożegnalnym mrugnięciu (a potem powiedział, że jest gejem i moje marzenia poszły się... Po chwili kolejny, w którym byłam zakochana, też powiedział, że jest gejem... Chyba nie mam szczęścia do youtuberów xD). Dobra, wystarczy tych dygresji ;) Witam Alexa bardzo serdecznie na blogu, wspaniale udało ci się przedstawić jego moc i jestem ciekawa, jak jeszcze rozwinie się jego sytuacja! Masy wątków, dobrej zabawy i zostań z nami jak najdłużej!]

    ta kochana 1/2 administracji & Cheyenne Reynolds, która bardzo serdecznie zaprasza do siebie na wątek, kiedy już pojawi się na blogu!<3

    OdpowiedzUsuń
  4. [Nie umiem pisać konstruktywnych komentarzy. Nie umiem chwalić, tym bardziej, gdy mam to zrobić któryś raz z rzędu, a nie chce powtarzać ciągle tych samych słów, no ale postać wyszła Ci cudowna. Naprawdę! I nawet miałabym pomysł na wątek, jeżeli męsko-męskie Ci nie straszne! :D]

    Heath

    OdpowiedzUsuń
  5. [O kurde, ktoś go poznał? XD No to jestem w szoku, bo nie wybrałem randomowej osoby z neta, tylko jego konkretnego. Nawet planowałem zrobić coś a'la kontynuację manhwy według siebie na nim, ale uznałem, że jednak użyczę sobie tylko żałosności i wizerunku xD A u ciebie widzę Troye Sivana, którego niestety nie lubię jakoś specjalnie, ale nie zmienia to faktu, że mogę chętnie napisać jakiś wątek ~ Pomysły masz?]

    Iris Carter

    OdpowiedzUsuń
  6. [Killing stalking to nie horror, to ma swój własny gatunek o nazwie "pojebane" XD A co do wątku to trochę go zmodyfikuję, bo Iris nie siedzi i nie obserwuje miasta z daleka, tylko wchodzi między ludzi i wtedy patrzy, uważając żeby nikogo nie dotknąć. Albo czai się w ślepych uliczkach jak diler narkotykowy. Myślę, że dużo ciekawiej będzie, jeśli Alex faktycznie minie się z Irisem w mieście, a potem znikną sobie z oczu. Iris pójdzie do parku załatwić trochę dragów (albo zabrać chleb dla gołębi, albo cokolwiek) i jakieś dresy się do niego doczepią, zaczną się przepychanki, zabiorą mu rękawiczki i... Alex dostanie wizji, jak Iris dotknął kogoś dłonią, a ten ktoś padł martwy z krwotokiem z oczu. I pobiegnie w tamto miejsce. Nie wiem, tak mi się pomyślało, może chcesz to zmodyfikować?]

    Iris Carter

    OdpowiedzUsuń
  7. [Oj tam, oj tam! Właśnie o to chodzi, żeby w pewien sposób samemu modyfikować moce i dodawać coś od siebie. W ten sposób jeszcze bardziej można utożsamić się z postacią, a o to chodzi! Zawsze fajnie mieć poczucie przynaleźności ♥
    Co do wątku, ja zawsze chętnie. Na bazie tego, co wymyśliłaś coś mi się nawet poukładało w głowie.
    Może faktycznie, mój Seth (ach, ta jego wewnętrzna nienawiść do imienia xD) znałby się z jakimś z jego kolegów... przykładowo, Alex mógłby go wręcz widzieć z tym kolegą na mieście... a następnego dnia nie mógłby się do niego dodzwonić. Przepadł, po prostu przepadł.
    I całkowicie przypadkiem znów natknąłby się na Anubisa... w środku miasta. Nie wiem, czy coś takiego Ci pasuje (i Alex by tak postąpił), ale mógłby skojarzyć fakty i zacząć za nim podążać... a nuż, czegoś się dowie? Przecież w środku miasta go nie skrzywdzi!
    Ale Anubis to cwana kanalia z doświadczeniem, więc zapewne zorientowałby się, że ma ogon... i zniknął w ciemnym zaułku.
    Tu widzę, jak Twój Alex wchodzi do tego zaułka, który okazuje się pusty...
    A mój Nubiś, żeby się zemścić za próbę śledzenia pewnie zamknąłby go w płonącym kręgu (hehe, moje ulubione) i zapytał po co go śledził, siedząc sobie z 3 metry wyżej na markizie XDD
    Wybacz, moje pomysły na tym blogu są wyjątkowo nienormalne]

    Anubis

    OdpowiedzUsuń
  8. [Hej, hej~ Też mam nadzieję, że uda mi się znów posiedzieć w tym całym interesie trochę dłużej, naprawdę zatęskniłam za pisaniem ^^
    A co do powiązania, to chyba muszę Ci się do czegoś przyznać... Zwykle zanim zgłoszę się do jakiegoś bloga, przeglądam chociaż pobieżnie postaci innych autorów i właśnie w tym szybkim "wybadaniu terenu" Alex rzucił mi się w oczy najbardziej ^^" Bardzo chętnie bym go powiązała jakimiś relacjami z Alice, myślę, że mogliby się dogadać jako przyjaciele... Właśnie albo ze studiów (które Alice w sumie porzuciła), albo z jeszcze wcześniejszych lat... Może znali się jako dzieci, nie wiem, wszystko jest do obgadania c:]

    Alice

    OdpowiedzUsuń
  9. [Cześć! Dziękuję za miłe powitanie, ale muszę powiedzieć, że Alex jest mega specyficzny i taki... magiczny! Wszystko tak idealnie do niego pasuje – moc, wizerunek, historia. Super. Co do wątku, to mogłoby tak być, że Hall znałby matkę chłopaka z tego samego szpitala. Mi świta coś banalnego, ale... Pomyślałam, że Hall mógłby wpaść do sklepu z pamiątkami, bo chciałby ofiarować komuś mały prezent. Alex mógłby kojarzyć Finsena, jeśli bywał w szpitalu, kilkakrotnie mógł zjawić się w takim momencie, jak Hall rozmawiał z jego matką (mogliby mieć dobre stosunki, jako współpracownicy). I stąd Alex mógłby Hallgeira kojarzyć. I dalej, jak Hall wpadłby do tego sklepu, Alex mógłby mieć jakąś wizję. Mogłoby się okazać, że osoba, której chce ofiarować prezent umrze za jakiś czas (może jakaś znajoma Halla, którą kiedyś miał u siebie na oddziale i tak się poznali). Byłyby to jednak wizje bardzo niemrawe, dlatego Hall spotykałby się z Alexandrem chcąc znać więcej informacji. No i to tyle, co na tę chwilę wpadło mi do głowy. Tak poza tym, również życzę Ci udanej zabawy!]

    Hallgeir Finsen

    OdpowiedzUsuń
  10. [Cześć! Podoba mi się opis jego umiejętności w karcie. I wydaje mi się, że ładnie pokrywa się z wizerunkiem. Ale co ja tam będę gadać. Życzę miłego pobytu tutaj, z nami. I owocnych wątków! ;)]

    Jimmy S.

    OdpowiedzUsuń
  11. [Witam może kolegę z uczelni? Laura studiuje sobie malarstwo, ale nie określiłam gdzie, więc równie dobrze może być na uczelni z Alexem :> ]

    Laura C.

    OdpowiedzUsuń
  12. [Zdecydowanie jestem na tak... Pewnie Alice w dzieciństwie naprawiała mu zabawki~ Myślisz, żeby wszystko zacząć tak od początku, w sensie od ich ponownego, przypadkowego spotkania, czy już trochę później? Sama nie wiem, która opcja będzie lepsza... No i czy w końcu dowiedzą się o swoich niesamowitych umiejętnościach? W sumie zdolność Alexa mogłaby podpowiedzieć mu coś o tym, co potrafi Alice, czy coś w tym stylu... Sama nie wiem, najpierw zajmijmy się tą znajomością ^^]

    Alice

    OdpowiedzUsuń
  13. [Spoko,spoko, nie ma problemu ^^ Może dla mnie, po takiej przerwie spokojny początek też będzie nawet lepszy. To co? Gdzie na siebie wpadają (fajnie, jakby dosłownie "wpadli")? Ja to widzę trochę tak, Alex wraca z uczelni, Alice też skądś, pada deszcz, więc raczej patrzy się pod nogi, nie przed siebie i nagle bum! Czy to zbyt szablonowy początek?
    Ano i jeszcze w kwestii ustaleń... Byli najlepszymi przyjaciółmi w dzieciństwie? Takimi wiesz... Pełne zaufanie, wspólne siedzenie w ławce (nawet pomimo tego, że inni chłopcy się śmieją, bo przecież dziewczyny w tym wieku są fuj i te sprawy xD)?]

    Alice

    OdpowiedzUsuń
  14. [Myślę, że to bardzo dobry pomysł. Seth lubi informacje, a wiedza na temat mocy Alexa poszerzyłaby jego zasoby... więc na pewno by się z tego cieszył. I może spróbował go jakoś wykorzystać. Więc myślę, że wątek będzie epicki!]

    Anubis

    OdpowiedzUsuń
  15. [Ooo, no to super... Później to jakoś rozkręcimy, żeby nie skończyło się jak u cioci na imieninach ^^ To co? Chyba możemy przejść do ustaleń kto zaczyna... Ja bardzo chętnie, lubię zaczynać, tylko nie ukrywam, że będę to mogła zrobić dopiero w środę (niestety, moim wykładowcom się ubzdurało, że sesja to już teraz :c)]

    Alice

    OdpowiedzUsuń
  16. [Będę Cię lubić nawet jeśli Alex wjasnowidzi mu zagubione człowieczeństwo! Sympatii Nubisia obiecać nie mogę, bo to niereformowalna bestia jest, ale gorące hugi to jego specjalność.
    I pewnie, zacznij nam; gdybyś jednak miała problem, śmiało pisz, a ja zajmę się zaczęciem. Obiecuję, że Bisiu nie spali żywcem :D]

    Anubis

    OdpowiedzUsuń
  17. [Hej hej! :D Też mam nadzieję, że ktoś zapewni mu chociaż troszkę szczęścia, bo temu chłopakowi naprawdę się to przyda ;)
    Po znajomości wątku nie odmówię, a nawet jeszcze bardziej chcę! :D Przydałby się jednak jakiś pomysł, a osobiście nie jestem dziś wstanie wymyślić niczego :c]

    Anakin

    OdpowiedzUsuń
  18. [Uroczy pan, chociaż za wizerunkiem nie przepadam, tak tutaj świetnie się wpasował. Masz jakiś pomysł?]

    Jeremy McAlister

    OdpowiedzUsuń
  19. To nie był najlepszy dzień. Od rana padało, szalało upiornie przenikliwe wiatrzysko (z gatunku tych przedzierających się nawet przez najgrubsze swetry) i do tego wszystko ogarnęło niskie ciśnienie od którego głowa zaczynała nieprzyjemnie pulsować. Co więcej, Alice właśnie wracała z niekoniecznie udanego spotkania. Nie przepadała za pracami poza swoim “domowym warsztatem”, jednak czasem było to konieczne, zwłaszcza jeśli chodziło o większe projekty. Tak jak w tym przypadku.
    Naprawa kilkunastu lamp pochodzących sprzed kilkudziesięciu lat, podobno bardzo przy tym cennych, to nie przelewki. W całym zamieszaniu związanym z renowacją dziewczyna nie widziała jednak nic złego. Lubiła wyzwania, uważała, że nic bardziej nie napędza nauki (zwłaszcza samouka) i nie motywuje do pracy.
    Chodziło jej o szanowną panią Rampling, “uroczą” właścicielkę lombardu i wspomnianej wcześniej kolekcji. Oczywiście, była słodka jak dwa słoiki miodu, jeśli tylko miałeś kieszenie pełne banknotów i chęci na pozostawienie ich w jej delikatnych, kobiecych dłoniach. Czar jednak szybko pryskał, kiedy sprawa przybierała odwrotny tor i to ona musiała poświęcić część swoich funduszy - tak jak w przypadku zapłaty za pracę Alice. Wiedziała, że będzie musiała tam wrócić, dokonać “ostatecznych poprawek” i upomnieć się o resztę pieniędzy. Podobne sytuacje zawsze ją krępowały, jednak nie miała wyjścia, musiała za coś kupić podstawowe artykuły pozwalające normalnie funkcjonować i nakarmić Pana Propera.
    Właśnie z tego powodu przemierzała Hyde Park z papierową torbą wyładowaną po brzegi nakrętkami, śrubami, gwoźdźmi - jednym słowem wszystkim, czego zawsze jej brakowało, a przynajmniej to właśnie sobie wmawiała wchodząc do sklepu z podobnymi artykułami. Cóż… W dni takie jak ten poprawa nastroju w postaci udanych zakupów była niezbędnym lekarstwem.
    Chciała jak najszybciej znaleźć się mieszkaniu. Niemal biegła starając się omijać większe kałuże. Deszcz nieprzyjemnie uderzał w jej prawy bok razem z podmuchami lodowatego wiatru. Nie miała parasola, zresztą papierowa torebka i torba na narzędzia skutecznie uniemożliwiłyby jej sprawne unikanie deszczu pod tym jakże przydatnym i popularnym wynalazkiem. Po prostu patrzyła pod nogi i mknęła przed siebie… Byle szybciej...

    [Jest i obiecany środowy odpis~ Nawet wyrobiłam się przed północą ^^ Mam nadzieję, że nie wyszła mi z tego jakaś drętwa historyjka i dałam Ci jakieś pole do manewrowania historią ^^]

    Alice

    OdpowiedzUsuń
  20. Była prawie spóźniona. Jeśli wyjdzie w ciągu pięciu minut, zdąży na czas i Kathy nie będzie znowu marudzić, że Molly zbyt lekko traktuje czas. Naprawdę chciała się wyrobić, dlatego biegała z pokoju do łazienki i z powrotem, myjąc zęby jedną ręką, a czesząc włosy drugą. Nie przewidywała opóźnień. Z reguły unikała makijażu, nie zamierzała się też przebierać, bo po co, skoro ubrała się rano i niczym przez cały dzień nie poplamiła. Musiała jedynie nakarmić Odyna, co by nie podjadał znowu karmy Luny i nie dawał Alexowi powodów do narzekań. Kathy, Alex, znajomi ze studiów, pracy, klienci… Czy naprawdę wszyscy musieli na wszystko narzekać? Molly tego nie rozumiała. Po co ględzić o czymś, na co nie ma się wpływu? Cóż, prawdopodobnie po to, by ktoś inny coś z tym zrobił. I o ile znajomych ze studiów czy klientów mogła ignorować, to brata nie chciała. Przynajmniej nie zbyt często, co by kiedyś nie udusił jej we śnie.
    Molly kochała swojego brata ponad wszystko, choć nigdy o tym nie mówiła i patrząc na jej zachowanie, raczej nikt by tego nie stwierdził. Ale Alex wiedział. W końcu znał ją od urodzenia i mimo że Molly nikogo tak naprawdę nie wpuszczała do swojego własnego świata, to Alex widział chyba największą jego część.
    Po prostu w wielu jego prośbach i uwagach nie widziała żadnego sensu, dlatego po cichu próbowała je ignorować.
    — Uciekam, bo inaczej Kathy wrzuci mnie pod pociąg — Wpadła do pokoju brata, jak zwykle bez pukania, na co też czasami jej zwracał uwagę. Teraz jednak za bardzo się spieszyła, żeby tracić ułamki sekund na pukanie. — Wrócę najpóźniej za parę godzin, więc nikogo tu nie spraszaj — powiedziała z całkowitą powagą i tylko jej rodzony brat mógł wiedzieć, że Molly w rzeczywistości żartuje. Prawie nigdy nie uśmiechała się, żartując, nie używała też ironicznego tonu, używając ironii, przez co ludzie często źle interpretowali jej wypowiedzi. Lub zwyczajnie się odsuwali, nigdy więcej nie wracając. — Nie głoduj, posprzątaj, kocham cię, pa! — zaszczebiotała, wygłupiając się i odwróciła na pięcie, chcąc biegiem opuścić mieszkanie.

    Molly

    OdpowiedzUsuń
  21. Kiedy już myślała, że nic nie zaskoczy jej podczas tej drogi (bo nawet pomimo nagłaśnianego w mediach wzrostu przestępczości nie spodziewała się napadu, porwania, czy gwałtu w biały dzień), świat po raz kolejny postanowił jej udowodnić, jak bardzo się myli. Raczej nie podejrzewała, że na środku ścieżki wyrosło jakieś przypadkowe, poruszające się równie szybko jak ona drzewo… To musiał być ktoś. Podniosła wzrok, z mokrych końcówek jej włosów spływały kropelki wody. Torba wypadła jej z dłoni, ale nie usłyszała głuchego szczęku metalu na bruku. Zresztą… I tak jej to nie obchodziło. Wpatrywała się właśnie w twarz, znajomą, przyjazną i znacznie bardziej dojrzałą, niż zapamiętała. Uśmiech rozpromienił jej twarz.
    - Nie wierzę… Alexander Rose… Błagam, powiedz mi, że to nie jest zwykły sen. Hej, urosłeś - zaznaczyła ze śmiechem, przypominając mu tym samym, że przez całą podstawówkę przewyższała go o tych kilka centymetrów.
    Nie mogła wprost uwierzyć, jakiego farta miała. W końcu stracili ze sobą kontakt pod koniec szkoły. Sama już nie pamiętała właściwie dlaczego. Przecież tak świetnie się dogadywali w dzieciństwie.
    Przez chwilę przeszło jej przez myśl, że wtedy wszystko było o wiele prostsze i chętnie wróciłaby do tamtego okresu. Szkoda, że jej nowa umiejętność nie polegała na możliwości cofania się w czasie. Choć to mogłoby być kłopotliwe… Jeszcze przez przypadek doprowadziłaby do jakiegoś paradoksu i zupełnie niechcący zniszczyła cały wszechświat. Jednak możliwość zmniejszania się nie była taka zła, biorąc oczywiście po uwagę kryterium możliwości niszczenia wszechświata.
    Szybko wyrwała się ze szponów zamyślenia i z uznaniem pokiwała głową, kiedy zobaczyła, że ten trzyma torbę z zakupionym przed chwilą żelastwem.
    - Poczekaj, zaraz zaczniemy omawiać szczegóły - powiedziała radośnie i zanim chłopak zdążył zareagować, puściła się pędem w stronę mokrego trawnika, w pogoni za porwaną przez wiatr parasolką.
    - Chyba to zgubiłeś - mruknęła triumfalnie, zupełnie nie zwracając uwagi na przemoknięte buty i nogawki spodni - Wspominałeś coś o kawie, tak? Podbijam stawkę, dorzucam coś słodkiego i kolejne coś słodkiego, a później zapraszam Cię do siebie… Na coś słodkiego… Albo na kanapki… Albo na co tam tylko chcesz. Mam nadzieję, że tobie też się nigdzie nie spieszy - trajkotała radośnie, pełna życia, zupełnie, jakby była jedyną osobą, dla której w Londynie wyszło dziś słońce.
    Czuła, że nie powinna go tak szybko wypuścić. Chciała się dowiedzieć wszystkiego, co u niego słychać, jak sobie radzi, co robi, czy znalazł sobie lepszą przyjaciółkę od niej? W jej głowie wirowały tysiące pytań na sekundę.

    [No pewnie, jak wpadać na kogoś to tylko z rozmachem ^^]

    Alice

    OdpowiedzUsuń
  22. [Tak bardzo się cieszę, że Cleo przypadła Ci do gustu. ♥ Co do Alexandra; uważam że to bardzo ciekawa postać, ale to już chyba wiesz. Jego moc jest bardzo przydatna! (Cóż, może kiedy Cleo będzie w tarapatach on to przewidzi :D) Na wąteczek zgadamy się na mailu, co?]

    Cleopatra

    OdpowiedzUsuń
  23. Pokiwała głową, kiedy Alex wspomniał o siostrze. Chciała zapytać co u niej… W sumie nie utrzymywała z nią bliższych relacji w dzieciństwie. Wtedy istniał dla niej tylko Alex… Tylko Alex i ona sama. Nikt inny. Uwagę Alice zwróciło jednak coś innego. Czyżby życie towarzyskie jej przyjaciela było tak puste i nieciekawe jak jej?
    Kiedy jeszcze studiowała, wszystko wydawało się prostsze. Nawiązywanie nowych znajomości, na przykład. Zawsze znalazł się ktoś w jej przedziale wiekowym, który rozpoczął konwersację, lub wydał się na tyle interesujący, by sama zechciała zagadać. Teraz? Brzydziła się dużymi i głośnymi imprezami w klubach, gdzie rzekomo można było poznać “kogoś fajnego”, a z klientami, nawet tymi najbardziej interesującymi, łączyły ją wyłącznie stosunki czysto “zawodowe”. Musiała być profesjonalna, jeśli miała zachować swoją pozycję na rynku.
    - Tobie się nie spieszy, mi zasadniczo też nie… Jedynie Pan Proper może się martwić… Sama bym się wkurzyła, gdyby mój karmiciel nie pojawiał się z jedzeniem na czas, ale nie martw się, myślę, że jakoś mi wybaczy to drobne spóźnienie - odparła z uśmiechem.
    Nie próbowała nawet wyjaśniać kim jest ten tajemniczy jegomość. Zawsze o tym zapomniała (przecież to było oczywiste, że mówi o swoim kocie!), a później ludzie myśleli o bardzo głupich rzeczach.
    - Jeśli to jest ta fajna kawiarnia z fajnymi ciastkami, o której myślę, to już na starcie masz u mnie plusa, mój drogi przyjacielu - odparła z uśmiechem niemal pewna, że myślą o tym samym miejscu - Tak, mieszkam niedaleko. Tylko i wyłącznie to skłoniło mnie do biegania po parku w trakcie deszczu. Może niektórzy myślą, że nie mam równo pod sufitem, ale… Powiem Ci coś w sekrecie - mówiąc to, konspiracyjnie nachyliła się do jego ucha - nawet mnie nie są w stanie ucieszyć przemoczone ubrania i buty.
    Zanim jeszcze skończyła swój mały wywód, ruszyła pewnym krokiem przed siebie, ciągnąc kolegę za sobą. Czy ludzie naprawdę uważali ją za wariatkę? Bardzo prawdopodobne. Po prostu była sobą. Może trochę wybuchową wersją siebie, ale na to nic już nie mogła poradzić. Od kiedy odkryła swoją niesamowitą umiejętność, jej życie nabrało zupełnie nowego sensu, a za tym poszedł zastrzyk energii i pozytywne spojrzenie na świat, który niestety sam w sobie pozostawiał obecnie wiele do życzenia.

    Alice

    OdpowiedzUsuń
  24. Anubis często bywał z różnymi ludźmi; zaczynając na początkujących narkomanach, a kończąc na prawdziwych zbójach, gotowych wystrzelać całe osiedle dla własnych, chorych celów. Niczym dziwnym nie było więc obracanie się w takim towarzystwie; zdarzało mu się po koleżeńsku spotykać z klientami, ustalać warunki i zacieśniać więzi, co w jego przypadku stanowiło element pracy. Poznawał ludzi od środka, a potem budował ich psychiczny schemat; rozgryzał, dopasowywał i łączył jak rozsypankę puzzli. Nikt nie znał Cienia, ale Cień znał ich. I to stanowiło jego przewagę.
    W takich sytuacjach nigdy nie zwracał uwagi na otoczenie; obrósł już legendą do tego stopnia, że sam widok Anubisa Aherna wywoływał w bardziej poinformowanych mieszaninę paraliżującego strachu. Osoba trzecia nie stanowiła więc zagrożenia; posiadał bezwzględną władzę nad ogniem. Żadnym problemem nie było więc spalenie rzekomego delikwenta, więc czym się miał chłopak martwić?
    Nie żeby był święty. Zdarzyło mu się podpalić żywcem niewinnego ot tak, dla zabawy. Był zepsuty do szpiku kości i żadna komórka ciała nie protestowała przeciwko tej prawdziwej prawdzie. Akurat poprzedniego dnia pojawił się kolejny dowód.... bo zabił pewnego klienta, który niekoniecznie szczęśliwie chciał go oszukać. Nikt nie miał prawa oszukiwać Setha. Takie rzeczy nigdy, przenigdy nie kończyły się dobrze. I miał zamiar nie niszczyć swojego przerażającego autorytetu.
    Dziś nie miał nic do roboty; wybrał więc swobodną tułaczkę po mieście, mająca zapewnić mu swego rodzaju informacje. Nie szukał niczego konkretnego, jednak znanie własnego miasta nigdy nie mogło wyjść na złe. Więc korzystając z okazji wybrał się na krótką przechadzkę.
    Jak zawsze wyglądał jak zmora, cały odziany na czarno; jedynym wyróżniającym się ewenementem były jego różnobarwne oczy, a konkretniej to niebieskie —  jego jasny kolor błyszczał w ciemności, jak sztylet światła przecinając bezkresne ciemności.
    I w połowie drogi poczuł się obserwowany. Wiedział już, że chłopak za nim podąża; nie obracał się przez ramię, lecz rozpoznał kroki. Typowo męskie.
    Miał naprawdę dobry słuch, co bywało doprawdy przerażające. Nie zdradził oznak poznaki i wyważonym, spokojnym krokiem kontynuował swoją wędrówkę. Nie mógł jednak pozwolić, by mężczyzna skończył z niczym i bezkarnie mógł go śledzić.
    Dlatego skręcił w cienką, ciemną uliczkę, zaraz rzucając się na wystające cegły. Korzystając z wrodzonej zwinności wspiął się na  markizę i czekał. Czekał na swoją ofiarę, chcąc wbić jej do głowy trochę rozumu.
    — Błąd — rzucił cierpko, gdy ofiara znalazła się w pułapce. Otoczył ją ognistym kręgiem i znienacka zeskoczył tuż przed, górując wzrostem i uśmiechając się kpiąco. — Za śledzenie mnie się płonie... chyba że ma się motywy — mruknął, a całe jego przedramię zajęło się ogniem, by zaraz zgasnąć, gdy palec wskazujący wymierzył w stronę chłopaka. — Obyś miał dobre motywy.

    Anubis

    OdpowiedzUsuń
  25. [Cześć, właśnie przeglądam karty, żeby móc pisać jednak więcej niż jeden wątek i od razu się uśmiechnęłam, widząc zdjęcia w Twojej karcie. Troye jest niebywale uroczym wyborem.
    Nie wiem, czy masz chęć, ale jeśli tak, to może uda się napisać coś pomiędzy panem jasnowidzem a Callem?]

    Callahan J.

    OdpowiedzUsuń
  26. [Przychodzę więc z przemyśleniami.
    1. Call ma tendencję do kimania po parkach i innych takich miejscach czasami. Rysowanie bezdomnego to przecież nic takiego, szczególnie tak ślicznego jak Call (to nie grzech lubić twarz własnej postaci, no...). Hint: Call się o to wkurzy.
    2. Szukając wieczornej inspiracji Alex natchnął się na jeszcze niewyleczonego samoistnie Calla, który właśnie był po walce (lub kilku), ale musiał wyprowadzić psa. Przecież każdy robi to z zakrwawionym nosem.
    3. Spotkali się już kiedyś i Alex zobaczył w swej wizji jak Call jest obijany podczas takowej walki i jakimś cudem udało mu się tam dotrzeć i go znaleźć (oczywiście już po fakcie, ale załóżmy, że Callahan nadal byłby w tym samym miejscu).
    4. Szukał inspiracji w bardzo nieodpowiednim miejscu, ktoś go zaczepił i Call miał akurat dobry nastój (czyt. chciał komuś spuścić łomot) i pomógł Alexowi.
    5. Call zwykł jednak trochę ćwiczyć w jakiejś niezbyt miłej siłowni. To też dobre miejsce na tworzenie?
    No, to tyle.]

    Callahan J.

    OdpowiedzUsuń
  27. [Jestem raczej kiepska w zaczynaniu, więc bardzo chętnie zdam się na Ciebie i zaczekam jeśli trzeba.]

    Callahan J.

    OdpowiedzUsuń