01 stycznia 2000

Fool me once, shame on you; fool me twice, shame on me.

Hej braciszku, ile razy kradliśmy sobie kobiety? Ile razy jeden wykiwał drugiego uciekając z całą forsą? A jednak znajdujemy tą odrobinę naiwności, by znów sobie zaufać. Bez względu na wszystko, jesteśmy rodziną, zawsze ci pomogę.

Księżniczko, to nie jest życie dla ciebie. Kazaliśmy ci spakować zabawki i wyjeżdżać, ale od czasu tej cholernej burzy nie dajesz znaku życia. Starasz się tak nas ukarać, czy powinniśmy zacząć się martwić? 
Skurczysynu, owiałeś siebie taką legendą, że własne dzieci ośmielały się mówić do ciebie jedynie: panie ojcze. Ta wielka Żmija zamiast dzieci, wychowała jedynie spadkobierców tego wyniszczającego sposobu na życie. Im bardziej próbuję nie być tobą, tym bardziej staję się twoją małą kopią.

Słońce, nie słodki był ten miód. Przedwczesna decyzja o małżeństwie, gdy oboje potrzebowaliśmy rodzinnego ciepła. Nie zasługiwałaś na te frustracje i zmarnowaną młodość. Niepotrzebnie zniszczyliśmy taką piękną przyjaźń. 

Kumplu, chyba wybrałeś sobie najgorszą możliwą porę na odwiedziny, skoro ta cholerna burza zatrzymała cię w Londynie na dłużej. Takich rzeczy nie widzieliśmy nawet w Iraku. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz